Wyjazd
Minęły praktycznie dwa tygodnie pobytu u rodziców. Na początku kompletnie nie mogłam się zorganizować z tym wszystkim. Znowu nie mieliśmy i w sumie cały czas nie mamy z Panem pełnej swobody w Naszych zabawach, czasami nawet w zwykłej kontroli. Mimo to jakoś Pan nadal nad wszystkim czuwa co hmm w sumie skutkowało złapanymi karami w zeszłym tygodniu. Pomijając fakt, że pewnych rzeczy nie przeskoczymy teraz, suczka ostatecznie przez swoje zachowanie spała już na podłodze i pisała linijki. Pan chciał dostać te linijki w tradycyjnej formie, ale przekonałam Go, żeby zrobić to na takiej stronce. Oczywiście myśląc, że będzie łatwiej w pewnym sensie. Ostatecznie spędziłam ponad godzinę pisząc 50 linijek i do tego nie skończyłam ich. Pan pozwolił przerwać na szczęście. Ale o tej stronce napiszę może kiedy indziej.
Te wszystkie ograniczenia związane z moim pobytem u rodziców powodowały praktycznie jedno - brakowało Nam sesji. Może nawet sesji to za dużo powiedziane.. po prostu brakowało jak to czasem Pan mówi "porządnego używania" suczki :P
Jednak nastał taki dzień, w którym musiałam pilnie gdzieś wyjechać. Na jeden dzień. I znalazłam się u siebie w domu na parę godzin. Oczywiście Pan wiedział już jakiś tydzień wcześniej, że prawdopodobnie taki wyjazd jednodniowy nastąpi. Ale jakoś dzień wcześniej dowiedział się jeszcze jednej praktycznie istotnej rzeczy. Że będziemy mieli małą okazję na zabawę. :)
Ustaliliśmy wstępnie co możemy zrobić, co suczka bardzo chciałaby zrobić. Pan jakoś nie miał pomysłu na zadanie, ale czułam, że coś wymyśli. Dał mi wolną rękę jeśli chodzi o jakieś wiązanie. I oczywiście pozwolił od razu założyć obroże.
Jechałam więc do siebie na te kilka godzin próbując się nie szczerzyć :P, bo przecież za parę chwilek będę mogła na spokojnie "pobawić się". Ale chyba najbardziej zależało mi na założeniu mojej obroży, jakoś strasznie za nią się stęskniłam. I mimo, że nie długo będę nosiła choker na szyi, który będzie ją imitował, to jednak strasznie chciałam ją poczuć na szyi. :) Praktycznie gdy tylko znalazłam się sama u siebie pobiegłam wręcz po nią :P
Jednego nie przewidziałam - tego zimna w mieszkaniu, które mnie przywitało. Mimo więc, że najchętniej chodziła bym nago w tej obroży, to musiałam z tym zaczekać. Najpierw uszykowałam parę rzeczy, które musiałam zabrać ze sobą. To było pewnym priorytetem mimo wszystko. Potem wyciągnęłam liny. Plan był, żeby poeksperymentować troszeczkę z nimi, ale jednak to zimno zwyciężyło. Ostatecznie skończyło się na zwykłym związaniu piersi. Można powiedzieć, że totalnie nic specjalnego, jednak czasami takie najzwyklejsze rzeczy są najlepsze. Do sutków przypięłam klamerki po jednej tak jak Pan kazał. Byłam tylko w stringach, które ostatnio Panu się bardzo spodobały. Miałam klęczeć 20 min, a później się zabawić. (dostałam nagrodę, 24h bez zakazu orgazmu, więc ograniczeń nie było żadnych) :) Klęczenie było najgorsze. Z początku klęczałam tylko w tych stringach, ale po paru minutach prawie trzęsłam się z zimna. Potem założyłam szlafrok, bo czułam, że inaczej nie wytrzymam. Najlepsze jednak przyszło potem... Co tu dużo pisać, sutki bolały po tych 20 min, piersi były dosyć mocno związane, a ja się no cóż, powoli rozgrzewałam w tej zimnocie 😆
Gdy już było po wszystkim, ubrałam się, bo zaraz robiło się zimno z powrotem. Pan napisał wiadomość, i jak to ujął "suczka musiała rozgrzać się jeszcze bardziej" :P Przyszedł więc czas na "małe lanie" I mimo, że było małe to i tak wieczorem czułam, że tyłek odrobinę oberwał. :)
Czekał mnie jeszcze powrót do domu i siedzenie na tym trochę obolałym tyłku. A ten mały fakt nie pozwalał o sobie zapomnieć co potęgowało moją hmm chęć na więcej...
Nie sądziłam, jednak, że wieczorem po wszystkim Pan jeszcze wykończy mnie orgazmami. Kazał dochodzić już nawet nie wiem ile razy, ale po tym zasnęłam wykończona :)
Mam tylko jedną nadzieję.... żeby zdarzył się jeszcze jeden taki wypad w tym całym zamęcie. Może następnym razem uda się zrobić coś totalnie nowego.... w końcu Pan ma jakieś nowe pomysły w kieszeni
:)
Te wszystkie ograniczenia związane z moim pobytem u rodziców powodowały praktycznie jedno - brakowało Nam sesji. Może nawet sesji to za dużo powiedziane.. po prostu brakowało jak to czasem Pan mówi "porządnego używania" suczki :P
Jednak nastał taki dzień, w którym musiałam pilnie gdzieś wyjechać. Na jeden dzień. I znalazłam się u siebie w domu na parę godzin. Oczywiście Pan wiedział już jakiś tydzień wcześniej, że prawdopodobnie taki wyjazd jednodniowy nastąpi. Ale jakoś dzień wcześniej dowiedział się jeszcze jednej praktycznie istotnej rzeczy. Że będziemy mieli małą okazję na zabawę. :)
Ustaliliśmy wstępnie co możemy zrobić, co suczka bardzo chciałaby zrobić. Pan jakoś nie miał pomysłu na zadanie, ale czułam, że coś wymyśli. Dał mi wolną rękę jeśli chodzi o jakieś wiązanie. I oczywiście pozwolił od razu założyć obroże.
Jechałam więc do siebie na te kilka godzin próbując się nie szczerzyć :P, bo przecież za parę chwilek będę mogła na spokojnie "pobawić się". Ale chyba najbardziej zależało mi na założeniu mojej obroży, jakoś strasznie za nią się stęskniłam. I mimo, że nie długo będę nosiła choker na szyi, który będzie ją imitował, to jednak strasznie chciałam ją poczuć na szyi. :) Praktycznie gdy tylko znalazłam się sama u siebie pobiegłam wręcz po nią :P
Jednego nie przewidziałam - tego zimna w mieszkaniu, które mnie przywitało. Mimo więc, że najchętniej chodziła bym nago w tej obroży, to musiałam z tym zaczekać. Najpierw uszykowałam parę rzeczy, które musiałam zabrać ze sobą. To było pewnym priorytetem mimo wszystko. Potem wyciągnęłam liny. Plan był, żeby poeksperymentować troszeczkę z nimi, ale jednak to zimno zwyciężyło. Ostatecznie skończyło się na zwykłym związaniu piersi. Można powiedzieć, że totalnie nic specjalnego, jednak czasami takie najzwyklejsze rzeczy są najlepsze. Do sutków przypięłam klamerki po jednej tak jak Pan kazał. Byłam tylko w stringach, które ostatnio Panu się bardzo spodobały. Miałam klęczeć 20 min, a później się zabawić. (dostałam nagrodę, 24h bez zakazu orgazmu, więc ograniczeń nie było żadnych) :) Klęczenie było najgorsze. Z początku klęczałam tylko w tych stringach, ale po paru minutach prawie trzęsłam się z zimna. Potem założyłam szlafrok, bo czułam, że inaczej nie wytrzymam. Najlepsze jednak przyszło potem... Co tu dużo pisać, sutki bolały po tych 20 min, piersi były dosyć mocno związane, a ja się no cóż, powoli rozgrzewałam w tej zimnocie 😆
Gdy już było po wszystkim, ubrałam się, bo zaraz robiło się zimno z powrotem. Pan napisał wiadomość, i jak to ujął "suczka musiała rozgrzać się jeszcze bardziej" :P Przyszedł więc czas na "małe lanie" I mimo, że było małe to i tak wieczorem czułam, że tyłek odrobinę oberwał. :)
Czekał mnie jeszcze powrót do domu i siedzenie na tym trochę obolałym tyłku. A ten mały fakt nie pozwalał o sobie zapomnieć co potęgowało moją hmm chęć na więcej...
Nie sądziłam, jednak, że wieczorem po wszystkim Pan jeszcze wykończy mnie orgazmami. Kazał dochodzić już nawet nie wiem ile razy, ale po tym zasnęłam wykończona :)
Mam tylko jedną nadzieję.... żeby zdarzył się jeszcze jeden taki wypad w tym całym zamęcie. Może następnym razem uda się zrobić coś totalnie nowego.... w końcu Pan ma jakieś nowe pomysły w kieszeni
:)
Nie znasz może jakiejs dziewczyny szukającej takiej relacji jak was łączy?
OdpowiedzUsuńPo rozstaniu z poprzednią U ciężko znaleźć kogoś na wirtual :/
Ps. Super blog 😉
Niestety nie znam, ale szukaj, na pewno znajdziesz :) Cieszę się, że blog się podoba :)
Usuń