Prawie zasnęłam przy odbywaniu kary...

Wczoraj wieczorem grzecznie czekałam na Pana aż napisze. Praktycznie stresując się trochę tym co mogło nastąpić. W ciągu dnia poza toną rzeczy do zrobienia niestety cały czas z tyłu głowy pojawiało się jedno pytanie - czy Pan będzie zły... Ale po kolei..

Przed wczoraj jak zwykle rozmawialiśmy. Czas płynął niemiłosiernie szybko, a na następny dzień trzeba było się jeszcze wyspać. W końcu Pan wstaje dosyć wcześnie, a ja mimo, że zajęcia miałam dopiero na 10 chciałam przed nimi jeszcze przerobić część rzeczy, żeby po południu mieć tego wszystkiego mniej. Wiadomość od Pana była absolutnie jasna "Do spania!" Ale co zrobiła suczka? Postanowiła sprawdzić jedną rzecz w internecie. Totalnie błahą i generalnie nie z tych, które można sprawdzić w innym czasie. I myślę, że gdyby na tym całe "szybkie sprawdzenie" się skończyło, to Pan nie byłby zły. Miały to być tylko dwie minutki i miałam odłożyć telefon. Ale... No właśnie pojawiło się, ale po tej pierwszej rzeczy do sprawdzenia przyszła druga i kolejna. Najpierw Instagram, potem Facebook, potem YT. W pewnym momencie straciłam poczucie czasu... poszłam do kuchni po wodę i spojrzałam na zegar na kuchence - i wiedziałam już wtedy, że przeholowałam. Zegar wskazywał 15 min po północy. Szybko więc wszystko odłożyłam i poszłam spać. Poranek nie należał do łatwych. Plan był, aby wstać o 6 jednak po pierwszym budziku przestawiłam go o kolejne minuty. Aż w końcu zmusiłam się, żeby wstać z łóżka o 7. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mało zrobię przed wyjazdem na uczelnie. Do tego dochodziła mała znacząca rzecz - trzeba było się przyznać. Nie było wyjścia trzeba było o wszystkim Panu powiedzieć. 😟

Cały dzień zastanawiałam się kiedy Pan napisze i czy będzie bardzo zły, czy wyciągnie konsekwencje czy może postanowi nie wyciągać z jakiegoś powodu. Myślałam też wstępnie co Pan może zrobić. Mówił kiedyś, że jak się bardzo zdenerwuje to będę miała zakaz korzystania z telefonu... Wieczorem Pan kazał wysłać całą historie z yt z tego dnia. Wtedy już czułam, że raczej kara mnie nie ominie, ale nie sądziłam, że Pan wymyśli coś takiego.😨 Dostałam pozwolenia na ubranie się w piżamy za co później byłam potwornie wdzięczna. Karą było klęczenie... Pan kazał iść do sypialni. Suczka miała klęczeć z rękami na plecach przez 1h i 15 min. Telefon miał być położony koło mnie z ekranem skierowanym ku podłodze. Nie miałam prawa go nawet dotknąć, chyba, że usłyszałabym wiadomość od Pana. Nie miałam też prawa wstać nawet do łazienki.

Zaczęła się więc pewna "tortura". Na początku było dosyć łatwo. Miałam mnóstwo czasu na myślenie o tym co zrobiłam. Po wszystkim miałam napisać Panu do jakich wniosków doszłam. Pierwsze minuty płynęły, a ja już żałowałam. Przecież gdyby nie moja głupota to może Pan by chciał coś z suczką porobić, może nawet pozwoliłby na orgazm, może jeszcze byśmy rozmawiali, może pozwoliłby mi spać w obroży - w każdym bądź razie nie klęczałabym na tej zimnej podłodze patrząc się na jedynie na drzwi, które miałam przed sobą. Po kolejnych minutach robiło się co raz ciężej. Kto by pomyślał, że zwykle klęczenie może być tak niewygodne. Kolana zaczynały powoli boleć i co gorsza telefon wręcz krzyczał "sprawdź która godzina, ile zostało czasu". Starałam się ignorować ten brak wiedzy ile czasu upłynęło. Z minuty na minutę zaczynałam robić się senna. Złapałam się na tym, że w pewnym momencie oparłam się głową o drzwi i prawie zasnęłam. 😆 Jednak szybko wracałam do pozycji. Wątpię, że Pan pozwoliłby mi się tak opierać podczas wykonywania kary. Pozostawało nic innego jak myślenie o dalszych wnioskach i walczenie, żeby nie zasnąć. Oczywiście cały czas zastanawiałam się ile jeszcze...  Nie chciałam jednocześnie Pana bardziej zdenerwować swoim zachowaniem więc nawet nie patrzyłam na telefon, żeby mnie nie kusił :P Myśli kłębiły się praktycznie z minuty na minutę. Suczka jedynie o czym marzyła to, żeby wejść do łóżka i zasnąć. Ale kara musiała zostać wykonana.

Pod koniec już praktycznie dryfowałam na granicy. Gdy zadzwonił budzik zwiastujący wyczekiwany koniec kary to aż podskoczyłam nie spodziewając się go kompletnie. Od razu wgramoliłam się do łózka pisząc ostatkami sił wszystkie wnioski do jakich doszłam. Jedyne czego jestem pewna to fakt, że już nigdy więcej tak nie zrobię 😇 w końcu nie chce zawieść Pana i siebie :)




Komentarze