Dwa trudne zadania
Dzisiaj będzie taki post hmm wspominkowy. Przez tą całą sytuację z wirusem Pan namówił mnie na przyjazd do rodziców. A, że zajęcia i tak będę miała online i nic mnie - hmm no może oprócz obroży - nie trzymało w mieszkaniu to zaraz na następny dzień po rozmowie się spakowałam i pojechałam :)
Niestety przez to, że nie jestem u siebie większa część zadań i nowych pomysłów czeka w długiej poczekalni. W sumie nie wiadomo kiedy będziemy mogli zacząć je wypróbowywać. Jednak mimo wszystko Pan co jakiś czas każe dodatkowo coś zrobić i trzyma wszystko w ryzach. Ale dzisiaj nie o tym....
Dziś podzielę się z Wami dwoma sytuacjami, które były strasznie jakoś dla mnie trudne. Dla innych mogą wydawać się hmm w jakimś stopniu proste. Ale nie ma się co oszukiwać, przy nich strasznie się wykłócałam, że tego nie zrobię i prosiłam, żeby zmienił zdanie. Problem w tym, że z reguły Mój Pan jest hmm dosyć nieugięty w niektórych aspektach. Można go przekonać oczywiście do zmiany zdania, tylko trzeba to hmm umieć zrobić. A dyskutowanie jak już się przekonałam do niczego nie prowadzi.. znaczy hmm tak jakby prowadzi - do większego zdenerwowania Pana i na przykład do szybkiej wycieczki pod zimny prysznic :)
Pierwsza sytuacja była jakoś chyba w pierwszym miesiącu relacji. Ja już wtedy wróciłam z uczelni i praktycznie nie miałam co robić. Akurat Pan był na gg więc pisaliśmy... aż dostałam polecenie "żeby mi się nie nudziło". Miałam zrobić zdjęcie na swoim balkonie a właściwie dwa zdjęcia. Pierwsze miało być z podniesioną bluzką tak, żeby było widać piersi. Drugie miało być na czworakach z opuszczonymi spodniami. Pamiętam, że od razu zaczęłam pisać, że tego nie zrobię. Ale oczywiście Mój Pan był święcie przekonany, że suczka sobie poradzi. Więc co zrobiła suczka? Wyszła na ten balkon i miała zamiar je zrobić. Jednak był ten strach - a jak ktoś mnie zobaczy, bo na przykład jakaś pani Jadzia w drugiego bloku stwierdzi, że popołudnie to czas szpiegowania co inni sąsiedzi robią na przykład na balkonie 😆😆. Wtedy byłam w stanie zrobić tylko to pierwsze zdjęcie. Drugie Pan anulował. Do tego niestety wpisaliśmy je na listę rzeczy, których nie zrobię. Ale teraz jak to piszę to chciałabym w pewnym sensie wyjść teraz na balkon i je zrobić. Dla Pana. :)
Druga sytuacja miała miejsce trochę później. Mieliśmy wtedy taką jakby sesję, a może raczej taki wieczór na wpół sesyjny. Pan w pewnym momencie kazał wyjść nago na klatkę, uklęknąć na wycieraczce przy moich drzwiach, policzyć do 10 i wrócić. Wszystko oczywiście nagrać. Praktycznie nie musiałam się rozbierać, bo zazwyczaj suczka ma być nago gdy z Panem pisze. I co się stało po wydaniu polecenia? Oczywiście suczka pierwsze co się wykłócała. Że nawet nie ma mowy. Ryzyko, że ktoś mnie zobaczy było na prawdę małe. Było prawie po północy więc jak to Pan ujął nie ma praktycznie możliwości żeby ktoś mnie nakrył. W końcu się przemogłam, zagryzłam zęby i wyszłam. Te 10 sekund chyba było najgorsze, bo cały czas miałam z tyłu głowy rysującą się sytuację, że sąsiadka wychodzi a tu taka niespodzianka na wycieraczce czeka nago ze spuszczoną głową 😆😆😇. Jakoś podołałam temu zadaniu. Co więcej później zrobiłam to drugi raz bo Pan sobie tego życzył. I mimo, że znowu troszeczkę się kłóciłam to i tak poszłam i wykonałam zadanie.
W tych dwóch sytuacjach Pan był na prawdę bardzo cierpliwy i mimo, że kłóciłam się nie dał mi kary. Myślę, że to dlatego, że były to dla mnie jakieś takie hmm trochę ekstremalne zadania. I muszę przyznać, że się bardzo cieszę, że był i w sumie nadal jest cierpliwy, znaczy hmm do czasu oczywiście. Dodatkowa taka rzecz, która pojawiła się po tych zadaniach, zwłaszcza po tym drugim to taka hmm satysfakcja. Że mimo, że nie chciałam, że pewnie Pan się mimo wszystko wkurzył, że suczka się kłóci, że to zadanie na samym początku przerastało to i tak się udało je wykonać. I suczka jakoś tak szła spać w pewnym sensie dumna z siebie. :)
Niestety przez to, że nie jestem u siebie większa część zadań i nowych pomysłów czeka w długiej poczekalni. W sumie nie wiadomo kiedy będziemy mogli zacząć je wypróbowywać. Jednak mimo wszystko Pan co jakiś czas każe dodatkowo coś zrobić i trzyma wszystko w ryzach. Ale dzisiaj nie o tym....
Dziś podzielę się z Wami dwoma sytuacjami, które były strasznie jakoś dla mnie trudne. Dla innych mogą wydawać się hmm w jakimś stopniu proste. Ale nie ma się co oszukiwać, przy nich strasznie się wykłócałam, że tego nie zrobię i prosiłam, żeby zmienił zdanie. Problem w tym, że z reguły Mój Pan jest hmm dosyć nieugięty w niektórych aspektach. Można go przekonać oczywiście do zmiany zdania, tylko trzeba to hmm umieć zrobić. A dyskutowanie jak już się przekonałam do niczego nie prowadzi.. znaczy hmm tak jakby prowadzi - do większego zdenerwowania Pana i na przykład do szybkiej wycieczki pod zimny prysznic :)
Pierwsza sytuacja była jakoś chyba w pierwszym miesiącu relacji. Ja już wtedy wróciłam z uczelni i praktycznie nie miałam co robić. Akurat Pan był na gg więc pisaliśmy... aż dostałam polecenie "żeby mi się nie nudziło". Miałam zrobić zdjęcie na swoim balkonie a właściwie dwa zdjęcia. Pierwsze miało być z podniesioną bluzką tak, żeby było widać piersi. Drugie miało być na czworakach z opuszczonymi spodniami. Pamiętam, że od razu zaczęłam pisać, że tego nie zrobię. Ale oczywiście Mój Pan był święcie przekonany, że suczka sobie poradzi. Więc co zrobiła suczka? Wyszła na ten balkon i miała zamiar je zrobić. Jednak był ten strach - a jak ktoś mnie zobaczy, bo na przykład jakaś pani Jadzia w drugiego bloku stwierdzi, że popołudnie to czas szpiegowania co inni sąsiedzi robią na przykład na balkonie 😆😆. Wtedy byłam w stanie zrobić tylko to pierwsze zdjęcie. Drugie Pan anulował. Do tego niestety wpisaliśmy je na listę rzeczy, których nie zrobię. Ale teraz jak to piszę to chciałabym w pewnym sensie wyjść teraz na balkon i je zrobić. Dla Pana. :)
Druga sytuacja miała miejsce trochę później. Mieliśmy wtedy taką jakby sesję, a może raczej taki wieczór na wpół sesyjny. Pan w pewnym momencie kazał wyjść nago na klatkę, uklęknąć na wycieraczce przy moich drzwiach, policzyć do 10 i wrócić. Wszystko oczywiście nagrać. Praktycznie nie musiałam się rozbierać, bo zazwyczaj suczka ma być nago gdy z Panem pisze. I co się stało po wydaniu polecenia? Oczywiście suczka pierwsze co się wykłócała. Że nawet nie ma mowy. Ryzyko, że ktoś mnie zobaczy było na prawdę małe. Było prawie po północy więc jak to Pan ujął nie ma praktycznie możliwości żeby ktoś mnie nakrył. W końcu się przemogłam, zagryzłam zęby i wyszłam. Te 10 sekund chyba było najgorsze, bo cały czas miałam z tyłu głowy rysującą się sytuację, że sąsiadka wychodzi a tu taka niespodzianka na wycieraczce czeka nago ze spuszczoną głową 😆😆😇. Jakoś podołałam temu zadaniu. Co więcej później zrobiłam to drugi raz bo Pan sobie tego życzył. I mimo, że znowu troszeczkę się kłóciłam to i tak poszłam i wykonałam zadanie.
W tych dwóch sytuacjach Pan był na prawdę bardzo cierpliwy i mimo, że kłóciłam się nie dał mi kary. Myślę, że to dlatego, że były to dla mnie jakieś takie hmm trochę ekstremalne zadania. I muszę przyznać, że się bardzo cieszę, że był i w sumie nadal jest cierpliwy, znaczy hmm do czasu oczywiście. Dodatkowa taka rzecz, która pojawiła się po tych zadaniach, zwłaszcza po tym drugim to taka hmm satysfakcja. Że mimo, że nie chciałam, że pewnie Pan się mimo wszystko wkurzył, że suczka się kłóci, że to zadanie na samym początku przerastało to i tak się udało je wykonać. I suczka jakoś tak szła spać w pewnym sensie dumna z siebie. :)
Komentarze
Prześlij komentarz