Teczka
Dzisiaj będzie taki post hmm tak jakby informacyjny trochę. A to dlatego, że opiszę w nim pewną część Naszej relacji. Chociaż czy można to nazwać częścią? Można śmiało powiedzieć teraz, że teczka jest pełna papierów.😝 Jest to tak jakby pewien zbiór "dokumentów" albo "dowodów"...
Obecnie nie mam teczki przy sobie, ale jak tylko będzie taka możliwość i Pan się zgodzi to być może zamieszczę parę zdjęć jej zawartości..
Ale od początku...
Gdy zaczęliśmy relacje Pan pewnego dnia kazał mi zaopatrzyć się w teczkę. Opisać ją markerem "BDSM" i to do niej miały trafiać wszystkie pisane rzeczy, które suczka miała wykonywać. Z tym, że przez pierwsze długie dni nic do owej teczki nie trafiło.
W końcu dostałam jedno z pierwszych "pisanych" zadań. Miałam pomyśleć nad wszystkimi rzeczami, które kwalifikują się na karę i spisać je ładnie w tabelce z określeniem "narzędzi" i skali bólu oraz ewentualnego czasu trwania danej kary. Z samego początku była to tylko jedna kartka, teraz są trzy. A może aż trzy :P Nie będę opisywała wszystkich kar jakie mamy spisane, ale nie licząc typowe spankingu jest tego nawet sporo:
W teczce znajduje się też kartka ze spisanymi rzeczami, których nie zrobię, czyli z moimi granicami. Nie dzieliliśmy ich na te, które przesuniemy i te, których nie przeskoczymy w żadnym wypadku. Po prostu jest to zwykła lista, z której dwie pozycje zostały już wykreślone. :)
Jest też rysunek, a właściwie chyba dwa. Pan podczas jednej z sesji kazał narysować hmm pewną rzecz, a raczej hmm 😅😇 pewną część ciała. Więc i " na pamiątkę" trzeba było to zachować
Ostatnią chyba już rzeczą są spisy ze "spanking days". Każdy spanking day jest dokumentowany przeze mnie w postaci spisu godziny, narzędzia i ilości razów. Na końcu wszystko jest podliczane i wychodzi zazwyczaj jakaś liczba, która w pewnym sensie przeraża, a z drugiej bardzo nakręca. :P
Nie mamy żadnego kontraktu czy czegoś bardzo do kontraktu podobnego. Praktycznie kontrakt taki nic by nie zmienił, bo suczka i tak miałaby za zadanie być grzeczną i słuchać się Pana. Spisaliśmy tylko niektóre zasady. Jednak istnieje sporo zasad "niepisanych" takich jak na przykład fakt, że muszę meldować się gdy wrócę z uczelni.
Teczka więc jest pewną skarbnicą wszystkiego na czym opiera się Nasza relacja. Jest też małą pamiątka po sesjach czy po prostu "zabawach". Na pewno będzie się powiększać o kolejne zapisy gdy tylko wrócę do siebie :)
Obecnie nie mam teczki przy sobie, ale jak tylko będzie taka możliwość i Pan się zgodzi to być może zamieszczę parę zdjęć jej zawartości..
Ale od początku...
Gdy zaczęliśmy relacje Pan pewnego dnia kazał mi zaopatrzyć się w teczkę. Opisać ją markerem "BDSM" i to do niej miały trafiać wszystkie pisane rzeczy, które suczka miała wykonywać. Z tym, że przez pierwsze długie dni nic do owej teczki nie trafiło.
W końcu dostałam jedno z pierwszych "pisanych" zadań. Miałam pomyśleć nad wszystkimi rzeczami, które kwalifikują się na karę i spisać je ładnie w tabelce z określeniem "narzędzi" i skali bólu oraz ewentualnego czasu trwania danej kary. Z samego początku była to tylko jedna kartka, teraz są trzy. A może aż trzy :P Nie będę opisywała wszystkich kar jakie mamy spisane, ale nie licząc typowe spankingu jest tego nawet sporo:
- figging - dla nie wtajemniczonych polega na przygotowaniu korzenia imbiru i uformowaniu go w taki hmm korek analny, po paru minutach od włożenia zaczyna się nie małe szaleństwo. W sumie testowaliśmy go raz i tylko dla testowania, bo dzięki bogu jeszcze na taką karę nie zasłużyłam.
- klęczenie w kącie - a raczej przy ścianie, bo w mieszkaniu wszystkie kąty zajęte. Można powiedzieć, że jest to w sumie nudna kara, bo suczka patrzy się tylko na ścianę i ma się nie ruszać. Z tym, że pojawia się "ale". Otóż pewną zaletą lub wadą ( w sumie zależy to od sytuacji) posiadania kreatywnego Pana 😇 jest fakt, że Pan lubi to urozmaicać. I zwykłe klęczenie przestaje w pewnym sensie być nudne kiedy nagle pod kolanami ma znajdować się ryż, albo na sutkach mają być przypięte klamerki :)
- zimny prysznic - totalnie znienawidzona rzecz, ale w sumie działa cuda przy szybkim "zdyscyplinowaniu", nawet działa cuda przed jej wykonaniem kiedy już zapadnie "wyrok"
- spinacze - totalna tortura dla sutków albo cipki, 3 min i suczka błaga Pana o koniec kary :P
- bedtime - Pan ustala godzinę, o której mam iść spać, zazwyczaj oznacza to jakąś wcześniejszą godzinę typu 20 czy 21.
- linijki - po prostu przepisywanie zdania kilkanaście razy. Dosyć żmudna praca. W teczce są spięte moje wszystkie linijki jakie do tej pory pisałam. Najwięcej było ich 500 - pamiętam, że wtedy zaczęłam je pisać już w nocy, żeby jak najszybciej je skończyć. Pan może też kazać pisać je lewą ręką, żeby było trudniej - oczywiście muszą być ładnie napisane :) I tu dochodzi jeszcze małe rozróżnienie czyli pisanie na komputerze na stronce writeforme.org Praktycznie to ja ją znalazłam i napisałam o niej Panu, bo troszeczkę udogadnia nam sprawę ewentualnego pisania linijek na uczelni czy gdy jestem u rodziców. Na stronie trzeba założyć dane zadanie, wpisać ilość linijek i tu zaczyna się zabawa w dodawanie funkcji. A są różne: np. karne linijki za każdą literówkę (od jednej karnej do nawet 10); niewidzialny tekst (czyli po prostu pisząc nie widzi się nic, więc trzeba się bardzo skupić na pisaniu, bardzo łatwo wtedy można zarobić karne linijki), można ustawić karne linijki nawet za zwłokę w pisaniu ( wiec jak się zacznie, lepiej nie robić przerw). Muszę przyznać, że stronka działa naprawdę dobrze.
W teczce znajduje się też kartka ze spisanymi rzeczami, których nie zrobię, czyli z moimi granicami. Nie dzieliliśmy ich na te, które przesuniemy i te, których nie przeskoczymy w żadnym wypadku. Po prostu jest to zwykła lista, z której dwie pozycje zostały już wykreślone. :)
Jest też rysunek, a właściwie chyba dwa. Pan podczas jednej z sesji kazał narysować hmm pewną rzecz, a raczej hmm 😅😇 pewną część ciała. Więc i " na pamiątkę" trzeba było to zachować
Ostatnią chyba już rzeczą są spisy ze "spanking days". Każdy spanking day jest dokumentowany przeze mnie w postaci spisu godziny, narzędzia i ilości razów. Na końcu wszystko jest podliczane i wychodzi zazwyczaj jakaś liczba, która w pewnym sensie przeraża, a z drugiej bardzo nakręca. :P
Nie mamy żadnego kontraktu czy czegoś bardzo do kontraktu podobnego. Praktycznie kontrakt taki nic by nie zmienił, bo suczka i tak miałaby za zadanie być grzeczną i słuchać się Pana. Spisaliśmy tylko niektóre zasady. Jednak istnieje sporo zasad "niepisanych" takich jak na przykład fakt, że muszę meldować się gdy wrócę z uczelni.
Teczka więc jest pewną skarbnicą wszystkiego na czym opiera się Nasza relacja. Jest też małą pamiątka po sesjach czy po prostu "zabawach". Na pewno będzie się powiększać o kolejne zapisy gdy tylko wrócę do siebie :)
Komentarze
Prześlij komentarz