No i się doigrałam...
Wczoraj na wieczór cały czas się zastanawiałam czy Pan będzie miał choć chwilkę czasu dla mnie. Mecz zbliżał się z minuty na minutę, a był to bardzo ważny mecz dla Pana i w sumie dla mnie też, bo się troszeczkę w to wszystko wkręciłam. :)
Mecz się zaczął i nic. Zero wiadomości. I szczerze nie dosyć, że się stresowałam trochę tym meczem to dochodził jeszcze lekki stres związany z tym, że Pana nie ma. Po ostatnim gwizdku zgodnie z zasadami zdjęłam obroże. Ku mojemu zaskoczeniu Pan w końcu napisał. Kazał mi opisać swój dzień, co robiłam itd. Jednak nie spodziewałam się jednego... kontroli a raczej "nalotu". Pan kazał na sam początek przyjąć pozycję na kolanach. Tak po prostu bez w sumie żadnego wielkiego celu. Z tym, że nagle Pan napisał, że chce zobaczyć mój zlew w kuchni 😆. Totalnie nie spodziewałam się tego. Co suczka więc zrobiła? Posłusznie poszła nago do kuchni i pokazała ten zlew, potem blat, potem podłogę w łazience, szafki z ubraniami, kanapę, szafkę na buty, stół w kuchni. I mogę jedynie powiedzieć, że nie wszystko się hmm Panu spodobało. Generalnie zaczęło się od szuflady ze stanikami, potem doszły hmm papierki i ta nieszczęsna kanapa, na którą były rzucone ciuchy 😐
Pierwsze co po zobaczeniu tej szuflady ze stanikami Pan zarządził 20x hmm czym? deską do krojenia, którą zauważył w kuchni.... taką sporej wielkości 😮 i przez moje dyskusje z 20x zrobiło się 25x. Na tym się nie skończyło, bo po dalszej kontroli szafek itd. "Nazbierało Ci się w ostatnim czasie tyle... włącznie z tym dziś... że masz przejebane... " 😰
Wiedziałam, że prędzej czy później oberwie mi się za te łamanie zasad. Suczka spała w obroży w łózko bez pozwolenia - z reguły mam spać w niej na podłodze, nadużyła prawa jakie jej przysługuje w czasie "tych dni" no i do tego ten bałagan. Suczka według zasad ma trzymać porządek i mieć wszystko ładnie posprzątane wieczorem.
Pan dał mi jednak wybór - kara tego samego dnia a raczej tej samej nocy za wszystkie przewinienia jednorazowo albo kara w przyszłości za każde z osobna, która Pan na spokojnie wcześniej przeanalizuje i będzie wymierzał cyklicznie. Było od razu wiadomo co wybiorę. Suczka nie lubi czekać. Zwłaszcza na karę, wolałam mieć to szybko za sobą i zacząć z "czystą kartą". Mimo to troszeczkę się zawahałam, bo też jaką to Pan karę wymyśli. Kazał przygotować .... spinacze.... i wystarczyło to jedno słowo, a już Go prosiłam o zmianę zdania. Pan kazał iść do łazienki założyć po jednym spinaczu na sutki, odkręcić zimną wodę, wejść pod ten prysznic i 30x na tyłek. Czym? A no tą przeklętą deską do krojenia. Jedno co udało mi się wynegocjować to możliwość wykonania tego na następny dzień rano. Pan się zgodził się, ale razy wzrosły do 60. Nie udało się też przekonać Pana do zmniejszenia tej ilości chociaż do 40x.. Co gorsze Pan zaznaczył, że jeżeli którykolwiek raz na tyłek będzie nie dokładny suczka będzie musiała powtórzyć całość kary.
Dodatkowo Pan zabronił zakładać obroże dopóki sam nie pozwoli.
Rano kiedy w końcu budzik zadzwonił wiedziałam już co mnie czeka. I przeklinałam siebie w duchu moje przewinienia. Zwlokłam się więc z łóżka, nakarmiłam kota i przygotowałam sobie herbatę. Deska czekała na mnie w kuchni na blacie tam gdzie ją wczoraj zostawiłam. Dwa czarne spinacze leżały tuż obok niej. Chyba ostatni raz aż tak się denerwowałam przed karą, gdy ostatni raz miałam orgazm bez pozwolenia. Ale wiedziałam, że nie ma opcji żeby Pana przekonać do zmiany zdania. Zaczęłam więc robić wszystko po kolei tak jak Pan kazał. Wejście pod ten prysznic nie było łatwe. Sutki bolały, ale chyba najbardziej bolało lanie na mokro. 😔 Pan doskonale wie, że suczka nienawidzi zimnego prysznica i prawie zawsze stosuje go żeby szybko przywołać suczkę do porządku. Ale ten prysznic połączony z laniem był jeszcze gorszy.
Zastanawiam się nad jedną rzeczą jutro - jak ja jutro wysiedzę 4h na wykładach na drewnianym krześle :)
Mecz się zaczął i nic. Zero wiadomości. I szczerze nie dosyć, że się stresowałam trochę tym meczem to dochodził jeszcze lekki stres związany z tym, że Pana nie ma. Po ostatnim gwizdku zgodnie z zasadami zdjęłam obroże. Ku mojemu zaskoczeniu Pan w końcu napisał. Kazał mi opisać swój dzień, co robiłam itd. Jednak nie spodziewałam się jednego... kontroli a raczej "nalotu". Pan kazał na sam początek przyjąć pozycję na kolanach. Tak po prostu bez w sumie żadnego wielkiego celu. Z tym, że nagle Pan napisał, że chce zobaczyć mój zlew w kuchni 😆. Totalnie nie spodziewałam się tego. Co suczka więc zrobiła? Posłusznie poszła nago do kuchni i pokazała ten zlew, potem blat, potem podłogę w łazience, szafki z ubraniami, kanapę, szafkę na buty, stół w kuchni. I mogę jedynie powiedzieć, że nie wszystko się hmm Panu spodobało. Generalnie zaczęło się od szuflady ze stanikami, potem doszły hmm papierki i ta nieszczęsna kanapa, na którą były rzucone ciuchy 😐
Pierwsze co po zobaczeniu tej szuflady ze stanikami Pan zarządził 20x hmm czym? deską do krojenia, którą zauważył w kuchni.... taką sporej wielkości 😮 i przez moje dyskusje z 20x zrobiło się 25x. Na tym się nie skończyło, bo po dalszej kontroli szafek itd. "Nazbierało Ci się w ostatnim czasie tyle... włącznie z tym dziś... że masz przejebane... " 😰
Wiedziałam, że prędzej czy później oberwie mi się za te łamanie zasad. Suczka spała w obroży w łózko bez pozwolenia - z reguły mam spać w niej na podłodze, nadużyła prawa jakie jej przysługuje w czasie "tych dni" no i do tego ten bałagan. Suczka według zasad ma trzymać porządek i mieć wszystko ładnie posprzątane wieczorem.
Pan dał mi jednak wybór - kara tego samego dnia a raczej tej samej nocy za wszystkie przewinienia jednorazowo albo kara w przyszłości za każde z osobna, która Pan na spokojnie wcześniej przeanalizuje i będzie wymierzał cyklicznie. Było od razu wiadomo co wybiorę. Suczka nie lubi czekać. Zwłaszcza na karę, wolałam mieć to szybko za sobą i zacząć z "czystą kartą". Mimo to troszeczkę się zawahałam, bo też jaką to Pan karę wymyśli. Kazał przygotować .... spinacze.... i wystarczyło to jedno słowo, a już Go prosiłam o zmianę zdania. Pan kazał iść do łazienki założyć po jednym spinaczu na sutki, odkręcić zimną wodę, wejść pod ten prysznic i 30x na tyłek. Czym? A no tą przeklętą deską do krojenia. Jedno co udało mi się wynegocjować to możliwość wykonania tego na następny dzień rano. Pan się zgodził się, ale razy wzrosły do 60. Nie udało się też przekonać Pana do zmniejszenia tej ilości chociaż do 40x.. Co gorsze Pan zaznaczył, że jeżeli którykolwiek raz na tyłek będzie nie dokładny suczka będzie musiała powtórzyć całość kary.
Dodatkowo Pan zabronił zakładać obroże dopóki sam nie pozwoli.
Rano kiedy w końcu budzik zadzwonił wiedziałam już co mnie czeka. I przeklinałam siebie w duchu moje przewinienia. Zwlokłam się więc z łóżka, nakarmiłam kota i przygotowałam sobie herbatę. Deska czekała na mnie w kuchni na blacie tam gdzie ją wczoraj zostawiłam. Dwa czarne spinacze leżały tuż obok niej. Chyba ostatni raz aż tak się denerwowałam przed karą, gdy ostatni raz miałam orgazm bez pozwolenia. Ale wiedziałam, że nie ma opcji żeby Pana przekonać do zmiany zdania. Zaczęłam więc robić wszystko po kolei tak jak Pan kazał. Wejście pod ten prysznic nie było łatwe. Sutki bolały, ale chyba najbardziej bolało lanie na mokro. 😔 Pan doskonale wie, że suczka nienawidzi zimnego prysznica i prawie zawsze stosuje go żeby szybko przywołać suczkę do porządku. Ale ten prysznic połączony z laniem był jeszcze gorszy.
Zastanawiam się nad jedną rzeczą jutro - jak ja jutro wysiedzę 4h na wykładach na drewnianym krześle :)
Komentarze
Prześlij komentarz