Testowanie granic

 Na samym początku znajomosci z Panem troszeczkę nie wierzyłam w to, że teraz pewne aspekty mojego życia będą w jakiś sposób kontrolowane czy nadzorowane. Wiedziałam ze tak powiem na co się piszę, ale nie sądziłam ze tak trudno będzie mi ogarnąć to wszystko, ze teraz to nie ja decyduje..

Pan powoli nakładał kolejnej cegiełki na mnie w postaci ograniczeń, zasad i kar za ich złamanie. Te cegiełki a czasami nawet cegły na początku były trudne to utrzymania... wiec uczyłam się cały czas tego samego „teraz to Pan decyduje”. Taka nauka nie jest wcale łatwa i myśle ze ona cały czas trwa bo zdarza się, ze mimo świadomości tych zasad władam w małe pułapki i ładuje prosto na tyłek.

Tak wiec na samym początku to Pan głównie testował granice... w sumie cały czas je testuje...sprawdza gdzie pociągnąć..gdzie przytrzymać i gdzie totalnie ukrócić smycz.

Jednak ja tez testowałam te granice... i nie mówię o testowaniu moich granic, bo mogę śmiało powiedzieć, ze jeśli o takie testowanie chodzi to cała ta trwająca podróż jest jednym wielkim testowaniem wszystkiego nowego w tym klimacie... 

Moje testowanie polegało na sprawdzaniu jak daleko jestem w stanie się podsunąć..a raczej jak daleko leżą granice Pana.. granice jego cierpliwości... te granice mówiące o tym co się stanie jeżeli teraz będę niegrzeczna i zrobię coś wbrew zasadom..

Oczywiście odpowiedz jest prosta - obrywało mi się nie raz za takie zachowanie... Pamietam na samym początku w któryś wieczór Pan kazał mi położyć się spać w stringach.. to były te stringi które On tak bardzo lubi ... pamietam ze sobie zaczęłam trochę wykłócać, bo będzie mi nie wygodnie tak spać w nich... Pan oczywiście był nieubłagany... długo wtedy się kręciłam w łóżku nie mogąc znaleźć sobie miejsca postanowiłam zdjąć te stringi... powiedziałam o tym Panu oczywiście rano (zadowolony nie był) ale wtedy chyba nawet obyło się bez jakiejś większej reprymendy ...

Potem w kolejnych dniach i tygodniach dochodziły kolejne zasady... Pan nie od razu narzucał wszystkich z nich ale dosyć szybko przyszedł czas na wdrożenie jednej, której się trochę obawiałam mimo, ze miałam świadomość, ze to nieuchronne. Była to oczywiście zasada dotycząca zakazu dotykania się i orgazmu bez pozwolenia. Prosta zasada jak byk. Ale ja na początku testowałam... mimo, ze wiedziałam ze to złe i ze nie powinnam to byłam ciekawa... a mianowicie byłam ciekawa czy rzeczywiście będzie kara.... to tak trochę jakbym nie wierzyła w Pana możliwości... i teraz jak tak o tym, myśle to byli mega głupie z mojej strony... Może to było spowodowane tym, ze wcześniej nigdy żadnej kary nie dostałam, żadnego szlabanu... 

Mój Pan niestety, a może raczej stety jest totalnie konsekwentny i nie rzuca słów na wiatr... wiec za złamanie zasad kara przychodziła natychmiast... ku mojemu małemu zdziwieniu (bo gdzieś tam z tylu głowy była myśl ze może odpuści) zaraz po przyznaniu się kiedy pierwszy raz doszłam bez pozwolenia, dostałam od Pana pierwszy opierdziel i karę. 

Chyba najważniejszy jest fakt ze po tej pierwszej takiej sytuacji wiedziałam już ze takie zachowanie mi nic nie da.. i ze jeżeli chce testować granice to raczej powinnam testować swoje wraz z Panem 😊😊

Komentarze