Mały zwrot akcji
Wczoraj był trochę
zakręcony dzień. Obudziłam się bardzo wcześnie i mimo, że budzik miałam
nastawiony na 7 to stwierdziłam, że wstanę i wezmę się powoli za powtórki.
Pierw oczywiście wysłałam Panu poranne zdjęcia klnąc w duchu czemu wieczorem
zasnęłam tak szybko.
Było mi ciężko
się skupić, bo cały czas sprawdzałam czy czasem Pan nie napisał. Jednak była to
niedziela więc nie oszukujmy się Pan raczej nie obudzi się o 6 rano. Uczyłam
się praktycznie do 7:30, aż zasnęłam. Jednak 6h nie wystarczyło, spałam
praktycznie do 9. Zaraz jak się obudziłam znowu sprawdziłam czy Pan nie
napisał, ale niestety było zero powiadomień. Starałam się więc jak najbardziej
skupić się na nauce do egzaminów. Jednak po paru godzinach w pewnym sensie
zmęczenie znowu wygrało. Odłożyłam książki i wyciągnęłam liny. I się
zaczęło kombinowanie przez dobre pół godziny – co zrobić? Jak się związać?
Gdzie? W końcu udało się coś wymyślić mimo, że i tak nie wyszło tak
jak chciałam. Po całej „zabawie”
wysłałam Panu zdjęcia tak jak zawsze.
Po obiedzie z
tego całego zmęczenia i po części z nudów poszłam spać. Wiedziałam, że muszę
dalej poczytać podręczniki i notatki jednak stwierdziłam, że na dzisiaj chyba
koniec. Jutro poniedziałek więc wtedy się tym zajmę. Po drzemce zaczął się mały
maraton netflixa. Jednak mimo, że seriale wciągały to cały czas sprawdzałam wiadomości.
Jednak wciąż ich liczba się nie zmieniła. Aż w końcu Pan napisał :) Akurat wtedy oglądałam kolejny odcinek
OITNB.
Pan zapytał się
co będę robiła za 15 min. Praktycznie z tego podekscytowania myślałam tylko o
tym, że Pan będzie chciał zrobić sesje, czy cokolwiek. Okazało się, że
zapomniałam o meczu. Aż się sobie sama dziwię jak mogłam zapomnieć skoro
starałam się wszystko na bieżąco śledzić. Pan kazał mi pogasić wszystkie
światła w mieszkaniu i przyjąć określoną pozycje. Na całe 45 min. Było cholernie
niewygodnie. Potem w przerwie meczu miałam zaproponować 3 kolejne pozycję, z
której Pan wybrał jedną na drugą połowę meczu. Całe szczęście Pan wybrał „stoliczek”.
Chociaż tak jak teraz o tym myślę, to pierwsza pozycja była mimo wszystko prostsza
w utrzymaniu. Pomijając fakt, że był to rozkrok, i kolana bolały to łatwiej
było ją utrzymać. Przy niej skupiałam się chyba bardziej. Trudno to wyjaśnić, bo druga pozycja nie
była wielką filozofią i była bardzo wygodna; jednak sprawiała, że cały czas
myśli błądziły i musiałam bardziej zwrócić uwagę, żeby się nie ruszać, bo przecież Pan kazał być w tej danej pozycji i nie ruszać telefonu.
Po wygranym meczu jeszcze trochę
z Panem porozmawiałam, było pozwolenie na orgazm i hmm dodatkowo Pan kazał mi
spać na podłodze. Co praktycznie suczka bardzo lubi :)
Rano obudziłam
się dosyć późno, bo o 8. Od razu napisałam Panu, i okazało się, że akurat jest
dostępny. Dał mi godzinę na uszykowanie się, po czym kazał założyć biały
gorset, pończochy i majtki. Cały czas się zastanawiałam co będę musiała zrobić.
Pan kazał uklęknąć. I tak czekałam może z minutę. Aż zobaczyłam wiadomość,
której się nie spodziewałam. Była to zwykła wiadomość. Po prostu zwykłe
polecenie – załóż obroże – ale spowodowało i zdziwienie i praktycznie radość. Tego akurat
Pan nie wie, ale hmm na czworakach podeszłam do szafy gdzie miałam ją schowaną.
I szczerze, jej nie mogłam, aż wydobyć z tego podekscytowania. Podbiegłam potem
szybko do lustra żeby ją założyć na spokojnie. Od razu po założeniu cały czas z
uśmiechem na ustach :) szybko uklęknęłam i wysłałam Panu zdjęcie.
Krótko mówiąc nie
sądziłam, że dzisiejszy poranek zaowocuje taką małą zmianą. Małą, ale w sumie i
dużą. Bo teraz suczka zasłużyłam w końcu na obroże. I mimo, że wcześniej
codziennie pisała sobie napis, że jest własnością Pana i to była taka jakby jej
„obroża” to teraz ma już taką prawdziwą. I oznacza to jedno. Teraz musi się
jeszcze bardziej starać, żeby pokazać Panu, że cały czas jest hmm godna tą
obroże nosić. :)
CZekamy na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuń