Kara (znowu)
Jest niedzielny poranek, w końcu wygrzebałam się z łóżka mimo, że jedyne o czym marzyłam to co najmniej jeszcze jedna godzina snu. Jakoś 6 rozdziałów nie zachęca mnie w ogóle do rozpoczęcia dzisiejszego dnia. A dodatkowo jedną z rzeczy, która tak troszeczkę dekoncentruje jest fakt, że cały czas czuje moje obolałe kolana :)
Wczoraj dostałam karę za moje piątkowe zachowanie. Praktycznie jeszcze takiej kary nie dostałam, a można powiedzieć, że było ich trochę przez cały dotychczasowy okres relacji. W piątek miałam do wykonania pewne zadanie, które myślałam, że wykonam. Ale po prostu pewne rzeczy wzięły nade mną górę i jedyne co wyszło z tego wszystkiego to niezadowolenie Pana. Nie chodzi o takie typowe niezadowolenie z tego, że nie wykonałam polecenia, chociaż to też się pojawiło. Ale poszło głównie o to co się stało później. Po prostu suczka napisała pewne rzeczy w sposób, który przekraczał granice. I do tego nie widziała kompletnie swojego błędu.
Rano następnego dnia, po "przespaniu się" z tym wszystkim doszłam do wniosku, że rzeczywiście przegięłam. Wiedziałam, że Pan da mi za to karę. I się nie przeliczyłam, bo około 13 napisał i spytał się co robię. Potem kazał mi się rozebrać do majtek i przygotować ręcznik i co mnie szczerze zdziwiło kazał też przygotować ryż i wysypać na ten ręcznik. Karą dla suczki było więc klęczenie na tym ryżu z rękami splecionymi za głową. Najgorzej było uklęknąć pierwszy raz, bolało natychmiastowo. Pan kazał założyć dodatkowo klamerkę na język i się zbędnie nie ruszać podczas klęczenia. Po mniej więcej minucie suczka zaczęła się ślinić, ale ślina cały czas skapywała na ręcznik. Ryż wpijał się niemiłosiernie i najmniejszy ruch powodował zmianę ciężaru z jednej nogi na drugą i kolejną fale bólu. W tym czasie oczywiście w głowie kłębiło się miliony myśli, głównie związanych z tym jak cholernie boli i jak ja muszę teraz wyglądać, klęcząca prawie całkowicie nago na ryżu, z klamerką na języku, śliniąca się jak hmm prawdziwa suczka. Jednak myśli dotyczyły też tego, że nie powinnam tak do Pana pisać. Na pewno nie z takimi pretensjami.
Po mniej więcej 5 min klęczenia Pan kazał mi wziąć deskę, która służy jako paddle i wymierzyć sobie 20 razów na jeden pośladek. Oczywiście nadal klęcząc na ryżu. Wydaje mi się, że samo klęczenie jest do zniesienia w porównaniu z tym. Przy każdym razie się trochę ruszałam. A raczej bardziej dociskałam kolana do podłogi. Tyłek bolał, bo po tych 20 razach doszło kolejne 20 i potem kolejne. W między czasie Pan kazał też przygotować talerz i po zdjęciu klamerki z języka kazał wypluwać ślinę na niego. Po tym laniu suczka musiała ten talerz wylizać cały czas klęcząc na ryżu. Co bolało jeszcze bardziej i dodatkowo było dosyć poniżające. Później Pan kazał obrócić się na ryżu bez odrywania kolan i z rękami za głową przeprosić i powiedzieć dlaczego musiał mnie tak ukarać.I w końcu był koniec. Mogłam wstać z tego piekielnego ryżu. I w sumie muszę przyznać, że nie chce na niego wracać.
Pan pozwolił mi po wszystkim użyć korka. :) Miałam go zostawić na godzinę i zająć się swoimi sprawami. A, że moje sprawy to teraz głównie siedzenie i czytanie notatek, musiałam się bardzo, ale to bardzo skupić na zrozumieniu tekstu. Praktycznie wyszło, że czasami musiałam czytać coś 2 razy i dodatkowo "przetłumaczyć" sobie daną rzecz z polskiego na nasze. Oczywiście zezwolenia na orgazm nie było, a suczka po takiej hmm nauce z korkiem była w stanie błagać Pana o pozwolenie. :)
Wczoraj dostałam karę za moje piątkowe zachowanie. Praktycznie jeszcze takiej kary nie dostałam, a można powiedzieć, że było ich trochę przez cały dotychczasowy okres relacji. W piątek miałam do wykonania pewne zadanie, które myślałam, że wykonam. Ale po prostu pewne rzeczy wzięły nade mną górę i jedyne co wyszło z tego wszystkiego to niezadowolenie Pana. Nie chodzi o takie typowe niezadowolenie z tego, że nie wykonałam polecenia, chociaż to też się pojawiło. Ale poszło głównie o to co się stało później. Po prostu suczka napisała pewne rzeczy w sposób, który przekraczał granice. I do tego nie widziała kompletnie swojego błędu.
Rano następnego dnia, po "przespaniu się" z tym wszystkim doszłam do wniosku, że rzeczywiście przegięłam. Wiedziałam, że Pan da mi za to karę. I się nie przeliczyłam, bo około 13 napisał i spytał się co robię. Potem kazał mi się rozebrać do majtek i przygotować ręcznik i co mnie szczerze zdziwiło kazał też przygotować ryż i wysypać na ten ręcznik. Karą dla suczki było więc klęczenie na tym ryżu z rękami splecionymi za głową. Najgorzej było uklęknąć pierwszy raz, bolało natychmiastowo. Pan kazał założyć dodatkowo klamerkę na język i się zbędnie nie ruszać podczas klęczenia. Po mniej więcej minucie suczka zaczęła się ślinić, ale ślina cały czas skapywała na ręcznik. Ryż wpijał się niemiłosiernie i najmniejszy ruch powodował zmianę ciężaru z jednej nogi na drugą i kolejną fale bólu. W tym czasie oczywiście w głowie kłębiło się miliony myśli, głównie związanych z tym jak cholernie boli i jak ja muszę teraz wyglądać, klęcząca prawie całkowicie nago na ryżu, z klamerką na języku, śliniąca się jak hmm prawdziwa suczka. Jednak myśli dotyczyły też tego, że nie powinnam tak do Pana pisać. Na pewno nie z takimi pretensjami.
Po mniej więcej 5 min klęczenia Pan kazał mi wziąć deskę, która służy jako paddle i wymierzyć sobie 20 razów na jeden pośladek. Oczywiście nadal klęcząc na ryżu. Wydaje mi się, że samo klęczenie jest do zniesienia w porównaniu z tym. Przy każdym razie się trochę ruszałam. A raczej bardziej dociskałam kolana do podłogi. Tyłek bolał, bo po tych 20 razach doszło kolejne 20 i potem kolejne. W między czasie Pan kazał też przygotować talerz i po zdjęciu klamerki z języka kazał wypluwać ślinę na niego. Po tym laniu suczka musiała ten talerz wylizać cały czas klęcząc na ryżu. Co bolało jeszcze bardziej i dodatkowo było dosyć poniżające. Później Pan kazał obrócić się na ryżu bez odrywania kolan i z rękami za głową przeprosić i powiedzieć dlaczego musiał mnie tak ukarać.I w końcu był koniec. Mogłam wstać z tego piekielnego ryżu. I w sumie muszę przyznać, że nie chce na niego wracać.
Pan pozwolił mi po wszystkim użyć korka. :) Miałam go zostawić na godzinę i zająć się swoimi sprawami. A, że moje sprawy to teraz głównie siedzenie i czytanie notatek, musiałam się bardzo, ale to bardzo skupić na zrozumieniu tekstu. Praktycznie wyszło, że czasami musiałam czytać coś 2 razy i dodatkowo "przetłumaczyć" sobie daną rzecz z polskiego na nasze. Oczywiście zezwolenia na orgazm nie było, a suczka po takiej hmm nauce z korkiem była w stanie błagać Pana o pozwolenie. :)
Komentarze
Prześlij komentarz