Prosto z głowy cz. 3

 Kolejna seria zbioru myśli ...

Klęczę. Pan wytyka mi moje dzisiejsze błędy. Poważne błędy. Wstyd mi, bo powinnam się bardziej przyłożyć. Lecą łzy.. ze wstydu, z powodu tego, że Pan jest zły... a raczej wściekły. Pada rozkaz spania w klatce w nocy... wiem, że to kara, w pełni zasłużona. Nie chce w niej spać. Chce do mojego wyrka... o łóżko nie mam odwagi nawet się zapytać. Wiem, że ta noc będzie ciężka i boję się poranka, bo wtedy czeka mnie dalsza część kary. Pan każe mi się wziąć w garść... 

Jest kolejny dzień około godziny 16. Wróciłam do domu. Jestem zmęczona, ale o spaniu czy po prostu odpoczywaniu mogę zapomnieć. W głowie od rana mam tylko jedno polecenie. Mam iść do kąta, założyć knebel i tam klęczeć. Nic więcej. Nie wiem jak długo będzie to trwało... o tym zadecyduje Pan. Kolana zaczynają mnie boleć po 40 min. Wszystko trwa nadal. Jestem zła na siebie. Mam całą mokrą bluzkę od śliny. Jest mi zimno i co raz ciężej mi klęczeć. W sumie mogę stwierdzić, że moje klęczenie jest po prostu w tej chwili częściowym podpieraniem się. Pan daje mi 30 min przerwy. Cieszę się, ale wiem, że to nie koniec. 

*

Jestem na czworakach. Nie na podłodze... co jest nowością. Mam pod sobą dwa krzesła. Ręce oparte na jednym, kolana na drugim. Dodatkowo na plecach mam położoną szklankę z wodą.  Pan "uparł" się na sprawdzenie nowych rzeczy. W ruch poszedł wieszak do spodni. Zapięcie trafiły na moje sutki. Boli, ale nie bardzo. Oczywiście skoro to wieszak... to Pan postanowił zawiesić na nim coś. Padło na wiaderko z wodą. Nie jest duże, ale za to woda powoduje jego ciężkość. Staram się nie ruszać. Nie chce potłuc szklanki. Nie jest to jednak proste. Pan jednak każde rozbujać to wiaderko. Powoduje to momentalnie inne doznania. Boli bardziej. Sutki jeszcze mocniej są ciągnięte. Tym razem w dwie strony. Można powiedzieć, że przypomina to szarpanie. Łudzę się, że to zadanie nie zostanie urozmaicone. Za dobrze Pana znam. Mam podnieść jedną nogę wyprostowaną. Potem zmiana... drugą nogę... prawą rękę... następnie lewą. Zastanawiam się jak długo czasu minię, aż szklanka wyląduje na podłodze. Na szczęście do tego nie dochodzi. 

*

Szykuję się powoli do spania. Jestem u rodziców na tydzień. Normalnie oznaczałoby to chwilową zmianę obowiązujących mnie zasad. Tak jak było wcześniej. Pan pozwalał mi wtedy spać w łóżku. Jednak przed tym wyjazdem sama wyszłam z propozycją spania na podłodze, jak u siebie. Dostałam zgodę. Tworzę więc sobie posłanie. Mija kolejny dzień takiego spania. To już trzeci. Nie jest wygodnie. Moje wyrko w domu jest zdecydowanie lepsze. Mam na sobie wisiorek z kłódeczką. Ale brakuje mi mojej obroży. Zasypianie na tym wyrku jest dłuższe. Zastanawiam się czy wytrzymam tak do końca pobytu. Przekręcam się na drugi bok, po raz kolejny. W końcu zasypiam. 


***

Poprzednie części:

część 2

część 1


Komentarze