Powrót
Wracam po małej przerwie od pisania. Ostatnie tygodnie były pełne pracy praktycznie ogarnięte brakiem czasu na jakąkolwiek zabawę. I niestety wiązało się to z odłożeniem bloga na dalszy plan. Do tego doszła blokada pisarska :P
Przez ostatnie dni zauważyłam, że co raz częściej chce się związać. Nie tylko dlatego, że jest to częścią mojej nauki, ale po prostu czułam, że to jedna z tych rzeczy, które w tym momencie potrzebuje. W swoim ostatnim wiązaniu spędziłam chyba prawie 20 min. Była to lekka modyfikacja kilku zdjęć, które ostatnio widziałam. A ponieważ pewnych wiązań sama nie wykonam, więc trzeba było parę rzeczy pozmieniać. Liny powodowały, że najwygodniejszą pozycją było po prostu leżenie na plecach. Wrzynały się dosyć solidnie powodując ślady, które jeszcze były widoczne odrobinę wieczorem. W pewnym sensie bardzo kluczowa była dla mnie wtedy muzyka. Szczególne podziękowania należą się Panom z budowy obok mojego bloku 😂. Tak więc gdy tylko moje słuchawki znalazły się w uszach mogłam kompletnie skupić się na tym, jak liny mnie oplatają.
Mimo, że praktycznie byłam głównie skupiona na przygotowaniach do praktyk, które zaczynam już jutro, to i tak część mnie chciała po prostu żeby Pan się mną "zajął". Niestety zdarzyły się też dni kiedy mimo starać Pan wytkał mi moje błędy. Błędy, które były głupie, takie których powinnam unikać.
Nie ma co ukrywać chciałam sesji. A raczej jej potrzebowałam. I to dosyć bardzo. Można powiedzieć, że cały piątek był w jakimś stopniu taką długą sesją. Około 13 Pan kazał mi wziąć klamerki i sznurek. Po chwili na moich piersiach znalazło się po 6 klamerek połączonych sznureczkiem. Praktycznie od razu odruchowo zaczęłam się skupiać nad tym jak mnie to boli. Musiałam jakoś przezwyciężyć te myśli by skupić się na pozostałych poleceniach. Jednak skoro Pan kazał użyć sznurka oznaczało to jedno - będzie trzeba go pociągnąć co spowoduje zerwanie wszystkich klamerek. Z jednej strony bałam się tej chwili, a z drugiej strasznie się nakręciłam. Każdy za szybki ruch mojego ciała powodował, że klamerki się odrobinę poruszały. Padłą komenda, że mam sobie wymierzyć lanie. Potem miałam stać przez 10 min nie ruszając się. Klamerki zaczynały być co raz bardziej uciążliwe.
Ostatnio Pan postanowił dodać parę nowych pozycji, które mam się nauczyć. I oczywiście Pan upodobał sobie dwie z nich, które są bardzo niewygodne, a utrzymanie ich przez dłuższy czas wiąże się z wielką determinacją, żeby nie wstać. Po tym 10 min staniu jedyne o czym marzyłam to żeby w końcu zerwać te klamerki. Jednak rzadko kiedy sunia dostaje to czego chce tak od razu. Padła komenda odnośnie jednej z tych nowych pozycji. A, że zamiast poświęcić parę minut dziennie na ich naukę to odkładałam to cały czas, to nie obyło się bez "ściągania". O dziwo nie dostałam wtedy żadnej reprymendy, ale wiem, że jeśli się ich nie nauczę, a Pan to sprawdzi to miło nie będzie.
Tak więc przyjęłam pozycję na kuckach. Najpierw miałam zerwać pierwszy sznurek i następnie doprowadzić się do orgazmu. Nie mogłam pomasować piersi po zerwaniu, co jakoś z trudem udało się zrobić. Jednak w pierwszej chwili ręce same wędrowały do góry by choć trochę ulżyć. Wyzwaniem było natomiast zerwanie drugiego sznurka w czasie orgazmu. I to była pewna nowość. Bolesna i za razem przyjemna nowość. Mimo całej tej rozkoszy chwila, w której pociągnęłam za sznurek okazała się trudną próbą pod względem bólu. Jednak orgazm był kompletnie inny. I najdziwniejsze dla mnie było to, że po wszystkim chciałam to powtórzyć.
Ten dzień przyniósł jeszcze więcej "zabawy" - ale co się działo wie tylko Pan i ja. 😈
Komentarze
Prześlij komentarz