O suczce w lesie


Jestem uległą, która lubi eksperymentować. Lubie robić Panu niespodzianki, zaskoczyć go czymś. Czasem te niespodzianki są dość nietuzinkowe. A czasami nawet nie są typowymi niespodziankami, bo nie umiem za bardzo trzymać języka za zębami i zwyczajnie Pan o moim pomyśle się dowiaduje przed wykonaniem.

Postanowiłam więc podzielić się małym wspomnieniem z takiej niespodzianki wakacyjnej.

Tamtego wieczoru długo rozmawialiśmy na temat pet play/puppy play. Lubię takie zabawy, bo są czasami śmieszne i jako uległa na czworakach mam wrażenie, że mogę się troszkę wyszaleć w troszeczkę innym wymiarze. Obroża jest ze mną prawie cały czas. Pan zazwyczaj w przypadku takich psiakowych wieczorów zwraca uwagę na to, jak “głęboko” wejdę w swoją rolę. I tu jest różnie. Zależy to od dnia, jednak z reguły pozostaje jedna rzecz, z którą nie do końca się oswoiłam… chodzi mianowicie o szczekanie.

Dlatego też, będąc na wyjeździe, niestety nie mając dostępu do obroży, postanowiłam sobie to szczekanie przećwiczyć. Ale nie w warunkach domowych. Poszłam na spacer. Było trochę zimno, więc wiedziałam, że się nie rozbiorę w lesie. Podczas tego spokojnego spaceru pisałam prawie cały czas z Panem… byłam jakoś strasznie podekscytowana tą wizją połączenia puppy play i zabaw public.  

W końcu nie wytrzymałam i napisałam Panu “chce coś zrobić tutaj”. Znalazłam się akurat w miejscu gdzie z jednej strony były drzewa, z drugiej strony w dole ogródki działkowe. Technicznie istniało małe prawdopodobieństwo, że ktoś mnie zauważy w takim stanie. W mgnieniu oka znalazłam się na czworakach. Strasznie żałowałam, że nie mam na szyi obróżki… i smyczy do niej przyczepionej. Nie wiem. jak to się stało, czy to kwestia mojego podekscytowania, czy też wieczornych rozmów dzień wcześniej, ale weszłam w rolę suczki jak za dotknięciem różdżki. Pochodziłam między drzewem z językiem na wierzchu… i zaszczekałam…

Zabawa w puppy play powoduje u mnie, takie zupełnie inne podniecenie z bycia uległą suczką. Całość nie skupia się na służeniu Panu w tradycyjny klimatyczny sposób. To coś jakby odrobinkę innego. Jednocześnie takie przekroczenie granicy nie tylko powoduje pewną dumę z tego, że wyszło się z inicjatywą, że Pan to lubi. Z upływem czasu, po prostu wiem, że oswajam się bardziej z myślą zrobienia tego ponownie. I w głębi duszy wiem, że przy następnej zabawie z Panem, gdy padnie rozkaz “daj głos” to się nie zawaham.  


Photo by 1MilliDollars on Unsplash

Komentarze