Prosto z głowy

 Zbiór paru myśli, które mi towarzyszyły w ostatnim czasie...

Wybiła godzina 0. Muszę wszystko odłożyć i iść spać. Leże już mniej więcej od godziny w wyrku nago mając obroże na szyi. Nie chce zasypiać.. jeszcze nie. Chciałabym móc obejrzeć jeszcze jeden odcinek, albo po prostu poszperać w Internecie. Cokolwiek. Wiem, że to takie hmm dziecinne może. Pan był dzisiaj zapracowany, więc pewnie pójdzie spać szybko... może już śpi. Ale ja nie chce. Mimo to moim celem jest go nie zawodzić nawet w takich zwykłych rzeczach. Przewracam oczami kręcąc głową i śmiejąc się w środku, że Pan tego nie widzi. Zawsze mi wypomina to wywracanie oczami. Gaszę wszystko i próbuje zasnąć. Nie jest to proste. Przypomina mi się pewien artykuł mówiący o tym, że siedzenie przed ekranem tuż przed zaśnięciem nie jest dobre. Łatwo powiedzieć myślę sobie. Kręcę się. Wzdycham i patrzę na telefon. Myślę.. a może Pan coś napisał. Może by tak sprawdzić. Zaraz po tym przychodzi myśl o tym, że Pan lubi gdy jestem posłuszna, gdy nie robię po swojemu. Mówię sobie "nie". Odwracam się na drugi bok, łapie jedną ręką za obroże - (nie mam pojęcia czemu tak robię, ale zdarzają się dni, że zasypiam w taki właśnie sposób) - i zamykam oczy. 

***

Klęczę. Pan wszystko widzi. Ja jedynie patrzę w podłogę. Gdyby teraz Pan kazał patrzeć przed siebie nie potrafiłabym. Denerwuje się cholernie. Mam na sobie pończochy i gorset. Tak jak Pan lubi. Ale wiem, że to go nie "urobi" w żaden sposób. Pan zadaje pytania. Mówi co myśli o moim zachowaniu. Ja się wstydzę. Najchętniej bym teraz uciekła spod jego wzroku i się schowała. Pan mówi dalej i dalej. Mam zakaz mówienia. Trudno mi z tym, bo z jednej strony chce coś powiedzieć. Ale gdy Pan udziela mi głosu to nie potrafię. Jestem zła przede wszystkim na siebie. W końcu rozmowa, a raczej hmm monolog? wykład? wchodzi na nowy tor i Pan każe mi coś zrobić. Pada rozkaz - "zdejmij obroże".  Pan tego nie widzi, ale do oczu mi napływają łzy, które staram się opanować, bo nie chce pokazać mu tego. Łapie obroże i nie chce jej puścić. Po prostu nie chce. 

***

Czytam notatki leżąc na sofie pod kocem. Jestem maksymalnie skupiona na czytaniu. Czeka mnie masa pracy dzisiaj. Nagle dostaje wiadomość od Pana. Trochę rozmawiamy i w końcu pada pytanie z Jego strony na temat... pokrzyw. Kiedyś o tym odrobinkę rozmawialiśmy. Ostatnio temat powrócił na moment i jak widać znowu się pojawił. Pan lubi testować nowe rzeczy. Ja praktycznie też. Ale pokrzywa mnie przeraża. Mam małe zadanie żeby poczytać o tym i może nawet ją kupić. Robię sobie więc małą przerwę od czytania rzeczy ze studiów. Urlica dioica -  gatunek rośliny z rodziny pokrzywowatych (Urticaceae). Występ... bla bla bla. Myślę sobie  i uśmiecham się pod nosem... skoro Pan chce pokrzywę to w sumie nie muszę nic kupować. Przecież leży w szafce. Zastanawiam się co powie jak mu ją pokaże.

***

Budzik dzwonił o 6. Potem o 6:30. Następnie o 6:45. Nie mam dziś zajęć, bo jest środa. Śpię dalej. Ze snu gwałtownie wybudza mnie dźwięk wiadomości. To Pan. Pewnie zdziwiony, że nie było porannej wiadomości ode mnie. Każe mi wstawać. Jest 7 rano. Normalnie dla studenta to środek nocy.  Nie chce mi się, więc próbuje Go przebłagać na dodatkowe poł godzinki. Pan jedynie odpisuje, że skoro siedziałam do nie północy na YT to powinnam się cieszyć, że nie kazał mi wstawać wcześniej. Przewracam oczami. Na prawdę chce te pół godzinki. Pan dodaje, że wstał o 5. Nie wiem czemu, ale zawsze mnie to jakoś hmm pobudza? motywuje? nie wiem jak to nazwać, ale gdy Pan używa tego argumentu to wiem, że serio powinnam wstać i brać się za pracę. Wstaje więc chcąc nie chcąc. 

***

Jest sobota wieczór. Gramy w szachy. Nie mogę się skupić na grze. Jestem jedynie w obroży. Za każdy zbity przez Pana pionek klamerka ląduje w wyznaczonym miejscu na moim ciele. Mam już dwie na piersiach. Zaczynam je co raz bardziej czuć. Chce się dotknąć, ale mi nie wolno. Pan pewnie i tak powie, że mam się skupić na grze, więc nie pytam. Dawno nie grałam. Gdy tylko udaje mi się zbić pionek, cieszę się jak dziecko. Nie wiem czy Pan aż tak bardzo widzi tą radość. Wtedy jedna z klamerek może zostać odpięta. Długo nie była przyczepiona, a jednak boli przy zdejmowaniu. Ale to dobry ból. Dość szybko kolejne musza zostać zapięte. Przegrywam.  Nie lubię przegrywać. Teraz czeka mnie coś... tego akurat jestem pewna. Pan raczej nie przepuściłby takiej okazji. (Ale tego co się działo potem już nie opisze :P )

Komentarze

  1. Pokrzywy polecam :). Bałam się ich strasznie, ale okazuje się, że całkiem (wbrew pozorom) przyjemne doznanie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie muszę się do nich jakoś przekonać... bo z jednej strony chce spróbować, a z drugiej jest strach. :)

      Usuń
  2. Oj, oj, mi się nie podobało....nie lubię pokrzyw...zwłaszcza w intymnych miejscach...ale da się wykonać :) I jest satysfakcja że się zrobiło, wykonało a to najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ważne, że udało się wykonać tak jak Pan chciał i dzięki temu jest On zadowolony :)

      Usuń

Prześlij komentarz