Brak perfekcji

Minął już rok... a jednak mimo tysięcy błędów jakie wcześniej popełniłam i wyciągałam z nich wnioski to wciąż znajdują się nowe, a czasami nawet te same. 

Parę dni temu rozmawiałam z Panem na temat high protocol. Chodzi o taki sposób zachowania uległej, który wymaga czegoś więcej... większego zwracania uwagi na szczegóły i nie pozwalania sobie na swobodę. Są to bardziej sztywne zasady, najczęściej spotykane na klimatycznych eventach. Wtedy uległa musi trzymać się wszystkich określonych reguł i tak jakby jej pragnienia i potrzeby są zawieszone. Ma w takich momentach w jakimś stopniu jeszcze mniej praw.

Normalnie podczas codziennych rozmów pomimo obowiązywania różnych zasad i wiadomego szacunku do Pana musze przyznać mam dużą swobodę co do zachowania. Nie oznacza to oczywiście, że na porządku dziennym mogę sobie pozwolić na wszystko.. Pan i tak wszystko trzyma w ryzach. Ale mimo wszystko jest to tak zwany codzienny low-protocol, który miejscami przechodzi w medium protocol w zależności od sytuacji. 

Pod wpływem tej rozmowy Pan stwierdził, że trzeba coś takiego ustalić.. taki sposób zachowania, który hmmm ukróci niektóre moje zapędy podczas wykonywania rozkazów, kiedy to generalnie najważniejsze jest moje totalne posłuszeństwo. Jak na razie powstała krótka lista 4 zasad, która być może będzie się powiększać, a może i nie. Pan nawet nie nazwał tego protokołem, a etykietą, co musze przyznać mnie odrobinę zdziwiło. Jednak mimo to, odnoszą się one do zachowania z wyższej półki. Zasady te wydają się mega proste.. na przykład mam się pytać czy mogę coś powiedzieć albo gdy chce zmienić pozycje. Ustalone też zostało, że mam nauczyć się czytać takie sytuacje, w których ta etykieta obowiązuję. 

Dodatkowo Pan będzie zwracał wtedy jeszcze większą uwagę na to w jaki sposób odbieram rozkazy czy polecenia. Wiem, że z tym mam problem.. bo czasami pokazuję jak to bym chciała coś innego niż Pan zamierza. Drugą trudną rzeczą dla mnie będzie nie zmienianie pozycji bez pozwolenia... zwłaszcza gdy jest ona dosyć niewygodna...czasami wtedy zdarza się moment po kilkunastu minutach, że po prostu się łamię i ją niepotrzebnie zmieniam. 

Muszę przyznać, że kiedy Pan zaczął te zasady przedstawiać od razu ogarnęło mnie zdenerwowanie.. bo znam siebie i wiem, że potrafię miejscami nie zachowywać się na 100% odpowiednio i wiem, że czasami Pan mi pobłaża na tyle ile może sobie pozwolić. Jednak teraz z jednej strony mnie to motywuje to większego pilnowania się w takich sytuacjach, a z drugiej pojawia się obawa, żebym się nie zapomniała przy pierwszej możliwej okazji. Jedyne co wiem, to że jeszcze wiele pracy przede mną :)

Komentarze

  1. Mój Pan ustalił coś podobnego, ale obowiązuje to w weekendy. Mała rada - skup się wtedy na Panu. Tak całkowicie. :) Z niecierpliwością czekam na kolejne posty! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam słabość do protokołu. Wiadomo, w realnym życiu nie zawsze się da go przestrzegać, ale kiedy tylko to możliwe, staram się korzystać z okazji. Bardzo lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że jest to piękna rzecz. Miejscami bardzo wymagająca. Ale przede wszystkim piękna :)

      Usuń

Prześlij komentarz