Wycieczka do lasu
W końcu dzięki temu rozluźnieniu koronawirusowych restrykcji postanowiłam wyjść na spacer. Pan z resztą nie chciał za bardzo żebym wcześniej wychodziła niepotrzebnie więc ograniczałam się jedynie do ogródka albo do balkonu. Jednak no ile można w tym domu siedzieć.
W końcu postanowiłam, że pójdę się przejść, w końcu cały czas teraz siedzę przy biurku, bo w końcu zajęcia online są świetną wymówką, żeby biednego studenta zamęczyć z każdego przedmiotu nadmiarem rzeczy do zrobienia.
Ale po kolei...
Dzień przed spacerem wieczorem rozmawialiśmy z Panem.. a, że teraz nasze zabawy są bardziej ograniczone to zaczęliśmy myśleć nad pewnymi zadaniami w plenerze... Pan już dużo wcześniej miał taki pomysł, ale nie dopracowaliśmy go wtedy. Po paru minutach stanęło, że czekają mnie dwa zadania...
Mój plan był, żeby pójść na spacer jakoś tak przed obiadem... jednak już po omówieniu szczegółów i z chwilą gdy odłożyłam telefon na szafkę i miałam iść spać dotarło do mnie ... "Pięknie... jak ja teraz to zrobię.."
Zadanie było proste - znaczy proste w Pana ocenie. Miałam iść na spacer, pójść w wyznaczone miejsce w lesie, zdjąć stringi i schować je do kieszeni, potem iść w kolejne wyznaczone miejsce i zrobić zdjęcie trzymając stringi między zębami. 😆
Oczywiście trzeba było też to udokumentować..
Rano stwierdziłam, że ten spacer przed obiadem będzie cięższy to wykonania ze względu na zadania. Owszem w dobie tych wszystkich restrykcji raczej dużo ludzi bym nie spotkała po drodze, ale jednak spacer rano zaraz po śniadaniu wydawał się bardziej optymistyczny...
Ubrałam się więc, założyłam chokera i w sumie już miałam wyruszać....ale... jak ja zdejmę te stringi nie rozbierając się przesadnie.... Przecież nie stanę w lesie nie zacznę od zdejmowania butów, potem zdejmowania leginsów po to żeby po chwili ściągnąć te stringi... A co jeśli ktoś zauważy.... Te myśli cały czas siedziały w głowie z jednej strony powodując stres a z drugiej podniecając ...😄 Wiec nie ukrywam, ale przed wyjściem trzeba było zrobić małe szkolenie z rozbierania się 😜
Kiedy już cały plan "przetestowany" wyruszyłam. Dobrze, że miałam maseczkę, bo miałam wrażenie, że moja mina krzyczy "Idę zdjąć stringi w lesie... "😇😈
Pierwsza stacja o dziwo wymagała małej zmiany miejsca wykonania zadania... ale mimo to przebiegło to wszystko dosyć sprawnie i dosłownie po chwili moje stringi znalazły się w kieszeni, a ja cała wciąż zdenerwowana i podniecona miałam wrażenie, że każdy kto mnie mijał później, wie co przed chwilą zrobiłam w tym lesie.
Drugie zadanie wymagało dojś... wymagało przejścia 😇 w kolejny punkt.... Nie spieszyłam się zbytnio, bo w końcu miał to być spacer, a nie bieganie miedzy kolejnymi zadaniami. Czas miałam co prawda nieograniczony, ale w końcu postanowiłam iść w kierunku drugiej stacji.. Kolejnym zadaniem było zdjęcie przy regulaminie orlika ze stringami miedzy zębami.. Orlik znaleźć trudno nie było gdy się zna te okolice jak własną kieszeń.. problem okazał się ze znalezieniem regulaminu.... 😅 W końcu Pan zaznaczył, że ten regulamin ma być widać na zdjęciu. Niestety, nawet obejście całego orlika nie spowodowało magicznego pojawienia się regulaminu 😛 Więc jedyne co pozostawało to zdjęcie z kartką dotyczącą zakazu korzystania z orlika. To już nie sprawiało tak dużego stresu jak pierwsze zadanie... ale jednak do głowy wpadła myśl "A co jeśli jakaś tam pani wyglądająca przez okno to zauważyła" 😝 Zaraz po zrobieniu zdjęcia schowałam je z powrotem do kieszeni...
Później już tylko szłam powoli do domu w pewnym uśmiechem ukrytym za maseczką... bo w końcu pierwsze takie zadanie i mimo tego stresu i wieczornych myśli udało się je zrobić.. z wielkim stresem i pewnym powątpiewaniem, że się uda, ale jednak się udało :)
Cała wycieczka została zaliczona, a ja praktycznie tylko czekam na swoja nagrodę...
Komentarze
Prześlij komentarz