Koniec roku

Ten rok zdecydowanie się różni od pozostałych. Głównie winna jest temu pandemia i te wszystkie związane z nią obostrzenia. Jednak mimo tych ograniczeń przez, które część rzeczy zaczęła być w jakimś stopniu niemożliwa do zrealizowania postanowiłam, że ten rok wymaga pewnych podsumowań. 

Przede wszystkim idąc po kolei styczeń okazał się pewnym zaskoczeniem. Dostałam pozwolenie na swoje pierwsze założenie obroży. Wyczekiwałam tego porządnie i starałam się bardzo by na nią zasłużyć. Jest to taka niby mała rzecz, ale znaczy wiele. Obroża na początku była noszona tylko gdy Pan pozwolił, co mnie trochę hmm powiedzmy irytowało przez pierwsze tygodnie uzyskania tego wspaniałego prawa. Chciałam ją mieć na szyi wtedy kiedy ja chce 😂 (co jest oczywiście złym podejściem do tematu). Jednak Panu ufam i respektuje jego decyzje, więc gdy tylko Pan mówił te dwa magiczne słowa, praktycznie po nią biegłam. Pan się wtedy wręcz trochę śmiał, bo na prawdę pędziłam i szybko ją zakładałam jakby od tej szybkości zależała zmiana decyzji. Obroża niestety została utracona hmm wydaje mi się, że dwa razy. Na szczęście krótkie to były okresy, ale spowodowały jakby silniejszą więź z tym wszystkim i większą chęć i motywacje starania się. 

Wydaje mi się, że moje podeście do rozkazów i poleceń się zmieniło. Do tego, aby skupić się nie na sobie, a na Panu. Oczywiście zdarzają się wpadki i jakieś niedociągnięcia, ale wydaje mi się, że przez ten rok doszło do jakiejś poprawy. Nawet patrząc na wczorajszy dzień kiedy to Pan kazał mi po prostu klęczeć z klamerką na języku praktycznie się nie ruszałam - a potrafię się wiercić co Mojego Pana cholernie irytuje.

Ten rok to spora ilość pewnych wyzwań jakie były przede mną stawiane, którym na początku mówiłam nie, ale potem prosiłam Pana o więcej. To ciągłe przekraczanie jakiś niewidocznych dla oka granic, które czasami wydają się niczym, a jednak mają duży wydźwięk. To również duża ilość upadków, zachowań nieodpowiednich dla uległej, których żałowałam. Pan chyba jest jedyną osobą, którą prosiłam o coś tyle razy, którą wręcz błagałam miejscami o rzeczy, normalnie dostępne. Z jednej strony mogłabym wyciągnąć po prostu rękę i to mieć. Jednak mimo tej dostępności nie miałam do tego prawa.  To też niezliczona ilość dziękowania za otrzymane przywileje, przyznawania się i przepraszania gdy zrobiłam coś czego nie powinnam.

Nowe rzeczy to przede wszystkim chyba bondage, który był już co nieco praktykowany w roku ubiegłym jednak nabrał właśnie w tym większego znaczenia.  Do zwykłych wiązań doszło podwieszanie w takiej wersji super light. Jest to o wiele trudniejsze od takich zwykłych zabaw z linami i wymaga większego skupienia. Jest to też ciągła nauka, którą przyznaje się (bez bicia) trochę zaniedbuje usprawiedliwiając się innymi zobowiązaniami. Więc postanowiłam oficjalnie zapisać, że będę raz w tygodniu znajdować czas na poćwiczenie więzów. Wydaje mi się, że bardziej zmotywuje mnie to do nieprzekładania tego na później. 

Po za tym wszystkim ten rok to też masa pracy związanej ze studiami, trochę minimalnego doświadczenia z programowaniem, 36 przeczytanych książek ( po za podręcznikami ), nieudana przez pandemie próba regularnego chodzenia na basen i pewna nauka nie przepracowywania się (wciąż nie ukończona z satysfakcjonującym skutkiem) :)




Komentarze

  1. Czemu tak rzadko coś wrzucasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nadmiar nauki i przygotowań do nadchodzącej sesji zmusza mnie do wrzucania tego jednego posta tygodniowo. ;/ Po egzaminach będzie łatwiej o pisanie większej ilości wpisów ;)

      Usuń

Prześlij komentarz