Jak to Pan robi?
Ostatnio przyszła mi do głowy pewna myśl. A mianowicie jak to jest, że czasami wystarczy jedna mała rzecz, którą zrobi Mój Pan a ja od razu robie się malutka.. a może hmm jeszcze bardziej uległa. 😂
Na codzień można powiedzieć moja uległość jest trochę przykryta tak jakby skorupą... jedynie otwieram ją całkowicie tylko dla Pana... nie znaczy to, że nie jestem dumna ze swojej uległości, raczej przeciwnie. Jednak całość pracy, którą się ma w ciągu dnia do zrobienia nie zawsze pozwala na pokazywanie, że się do kogoś należy i że ten ktoś decyduje o większości rzeczy..
Ale istnieją w tej całej plątaninie takie sytuacje, w których po prostu miejscami się rozpływam. I czasami są to nawet takie hmm trochę błahe sytuacje, które mogłyby w ogóle nie wpływać na mnie.
Codziennie zaraz po przebudzeniu pierwsze co pojawia się myśl typu „trzeba się przywitać z Panem” bo w końcu mamy nowy dzień. I to jest w pewnym sensie taka pierwsza rzecz... w cale nie robię tego z obowiązku.. bo wypada... ale dlatego, że chce i to sprawia, że zaraz od rana tak jakby myślę o Panu 🙂
Potem wpadam w wir swoich obowiązków i praktycznie takimi przerywnikami jest to codzienne meldowanie się co trzy godziny. Ostatnio to meldowanie się jest hmm trochę ograniczone do najszybszego wysłania emotki i od razu do powrotu do pracy... niestety taki czas, ale zdaję sobie z tego sprawę, że powinnam od czasu do czasu dać coś więcej. Do tego Pan też ma mnóstwo pracy dlatego gdy mam się zameldować i pojawia się czerwone powiadomienie wiadomości to właśnie to jest ten mały moment, w którym moja „uśpiona” uległość się załącza. I to hmm najśmieszniejsze jest to, że wystarczy dosłownie jedna wiadomość od Pana.. to nawet nie musi być polecenie, a ja w pewnym sensie od razu sie uśmiecham. (No chyba, że ta wiadomość okaże się tylko powiadomieniem od niejakiej „przypominajki gg”). 😂😂
Taką jakby kulminacją jest zawsze czekanie na Pana wieczorem. Zdażyło się pare razy, że to Pan czekał na mnie. Ale zawsze to oczekiwanie jest w pewnym sensie podobne... bo w mojej głowie zawsze wtedy toczy się masa myśli typu „czy aby na pewno byłam grzeczna?” „Czy się spóźniałam?” - a zdarza mi się to, a Pan jest niestety mistrzem w wyłapywaniu wszystkich małych szczegółów; i co najważniejsze „czy Pan będzie dzisiaj chciał coś ze mną robić.”
Chyba najbardziej lubię takie uczucie lekkiego a czasem i większego zawstydzenia.. kiedy Pan albo coś każe zrobić co sprawia mi wielką trudność albo gdy wychodzi ze mnie taki hmm mały „brat” i zaczynam się Panu „psocić”. Wtedy czasami wystarczy jedna Pana wiadomość i zaczyna się batalia w głowie - kontynuować czy nie ( mimo, że chce być grzeczna)
Czasami Pan po prostu wysyła od razu jakieś polecenie... bez żadnego pytania się „jak minął dzień”. Z jednej strony czasami trochę to mnie hmm w pewnym sensie denerwuje (chociaż to za duże słowo, żeby to opisać), ale patrząc na to inaczej to hmm daje to takie poczucie, że ja do Pana należę, że Pan teraz coś każe i to oznacza tylko jedno z mojej strony - wykonać polecenie. Czasami te rozkazy mogą być totalnie inne.. mogą nawet nie przybierać takiej formy, bo Pan będzie dyscyplinował i tłumaczył, mówił że coś mu się nie podoba w moim zachowaniu ( czego strasznie nie lubię) I właśnie wtedy czuję się tak jakby malutka.. tak totalnie uległa.. z własnej woli.. 🙂
Na codzień można powiedzieć moja uległość jest trochę przykryta tak jakby skorupą... jedynie otwieram ją całkowicie tylko dla Pana... nie znaczy to, że nie jestem dumna ze swojej uległości, raczej przeciwnie. Jednak całość pracy, którą się ma w ciągu dnia do zrobienia nie zawsze pozwala na pokazywanie, że się do kogoś należy i że ten ktoś decyduje o większości rzeczy..
Ale istnieją w tej całej plątaninie takie sytuacje, w których po prostu miejscami się rozpływam. I czasami są to nawet takie hmm trochę błahe sytuacje, które mogłyby w ogóle nie wpływać na mnie.
Codziennie zaraz po przebudzeniu pierwsze co pojawia się myśl typu „trzeba się przywitać z Panem” bo w końcu mamy nowy dzień. I to jest w pewnym sensie taka pierwsza rzecz... w cale nie robię tego z obowiązku.. bo wypada... ale dlatego, że chce i to sprawia, że zaraz od rana tak jakby myślę o Panu 🙂
Potem wpadam w wir swoich obowiązków i praktycznie takimi przerywnikami jest to codzienne meldowanie się co trzy godziny. Ostatnio to meldowanie się jest hmm trochę ograniczone do najszybszego wysłania emotki i od razu do powrotu do pracy... niestety taki czas, ale zdaję sobie z tego sprawę, że powinnam od czasu do czasu dać coś więcej. Do tego Pan też ma mnóstwo pracy dlatego gdy mam się zameldować i pojawia się czerwone powiadomienie wiadomości to właśnie to jest ten mały moment, w którym moja „uśpiona” uległość się załącza. I to hmm najśmieszniejsze jest to, że wystarczy dosłownie jedna wiadomość od Pana.. to nawet nie musi być polecenie, a ja w pewnym sensie od razu sie uśmiecham. (No chyba, że ta wiadomość okaże się tylko powiadomieniem od niejakiej „przypominajki gg”). 😂😂
Taką jakby kulminacją jest zawsze czekanie na Pana wieczorem. Zdażyło się pare razy, że to Pan czekał na mnie. Ale zawsze to oczekiwanie jest w pewnym sensie podobne... bo w mojej głowie zawsze wtedy toczy się masa myśli typu „czy aby na pewno byłam grzeczna?” „Czy się spóźniałam?” - a zdarza mi się to, a Pan jest niestety mistrzem w wyłapywaniu wszystkich małych szczegółów; i co najważniejsze „czy Pan będzie dzisiaj chciał coś ze mną robić.”
Chyba najbardziej lubię takie uczucie lekkiego a czasem i większego zawstydzenia.. kiedy Pan albo coś każe zrobić co sprawia mi wielką trudność albo gdy wychodzi ze mnie taki hmm mały „brat” i zaczynam się Panu „psocić”. Wtedy czasami wystarczy jedna Pana wiadomość i zaczyna się batalia w głowie - kontynuować czy nie ( mimo, że chce być grzeczna)
Czasami Pan po prostu wysyła od razu jakieś polecenie... bez żadnego pytania się „jak minął dzień”. Z jednej strony czasami trochę to mnie hmm w pewnym sensie denerwuje (chociaż to za duże słowo, żeby to opisać), ale patrząc na to inaczej to hmm daje to takie poczucie, że ja do Pana należę, że Pan teraz coś każe i to oznacza tylko jedno z mojej strony - wykonać polecenie. Czasami te rozkazy mogą być totalnie inne.. mogą nawet nie przybierać takiej formy, bo Pan będzie dyscyplinował i tłumaczył, mówił że coś mu się nie podoba w moim zachowaniu ( czego strasznie nie lubię) I właśnie wtedy czuję się tak jakby malutka.. tak totalnie uległa.. z własnej woli.. 🙂
Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis. Dobrze się Ciebie czyta, chociaż za tak rzadkie wpisy miałabyś u mnie porządną karę.
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę dzisiaj podziękować Mojemu Panu za to, że jest tak bardzo cierpliwy w tym aspekcie 😊
Usuń