Początek...
Nigdy nie sądziłam ze
będę pisać. Mimo ze miałam już trochę z pisaniem do czynienia nie myślałam
nigdy żeby pisać bloga. Szczególnie o takiej tematyce. Ale pomysł powstał z
inicjatywy Pana. Wiec po namyśle stwierdziłam, że trzeba tego spróbować.
Wszystko tak jakby
zaczęło się może jeszcze przed liceum. Trudno powiedzieć kiedy dokładnie. Ale
siedziało gdzieś i powoli pokazywało swoją obecność. Zaczęło się od wstępnego
czytania jedynie i probie odrzucenia. Jednak nie odeszło. Po liceum zaczęły się
studia i to coś w środku powróciło. Jednak instynkt podpowiadał że to głupie,
niemoralne, nienormalne, że takie rzeczy są tylko na filmach i nie istnieją w
rzeczywistości. A nawet jeśli istnieją to nie powinno się o nich myśleć, a co
dopiero do nich dążyć. Bo to przecież nie są rzeczy zwyczajne. Po pierwszym
roku nastał drugi i potem kolejny. Jednak to wciąż było tam głęboko.
W końcu nastał rok
czwarty studiów. I pękłam. Zaczęło się głębsze myślenie o tym. Czy to ma sens?
Dlaczego ja tego chce? Aż w końcu doszło do przełomowego w jakimś stopniu dnia
kiedy stwierdziłam, że jeżeli nadarzy się okazja to tego spróbuje.
Znalazłam portal jakoś w
drugim tygodniu października. Przejrzałam go jedynie bez zakładania konta.
Myśli znowu przyszły. Czy warto się w to pakować? Czy to jest jakikolwiek sens
tego wszystkiego? Jednak w ostateczności stanęło na tym, że konto powstało.
Warunek był jeden. Musiała to być relacja online.
I dokładnie 16
października po paru dniach rozczarowań się zaczęło. Na początku od samej
rozmowy o tym czego chcemy od takiego układu. Co tak jakby każda ze stron może
zaoferować. Potem na spokojnie doszło ustalenie pierwszych zasad, aspektów,
które chcemy kontrolować. Potem były pierwsze zadania, rozkazy, pierwsze kary.
Ale teraz już to trwa 2 miesiące.
Jak to wszystko wygląda?
Pan po prostu kontroluje pewne rzeczy. A w zasadzie większość rzeczy jakby na
to popatrzeć. Pan wybiera rano bieliznę która mam założyć, Pan decyduje czy
mogę mieć orgazm, czy mogę nie iść na zajęcia. Dodatkowo oprócz zasad Pan tez
kontroluje ile wydaje - do tego doszliśmy praktycznie jakieś dwa tygodnie temu.
Mówi co mam zrobić danego dnia. Czasami tez kiedy mam iść spać. Daje zadania do
wykonania.
Owszem wydaje się to
dziwne, bo czemu by chcieć żeby ktoś kontrolował nasze życie w pewnych jego
aspektach? Dlaczego dążyć do takich sytuacji, żeby to ktoś inny decydował za
nas? Przecież można samemu mieć to wszystko pod kontrolą. Można pilnować się.
Jednak ja chciałam czegoś więcej. Bo przecież czemu pokazywać się jako osoba
uległa, którą można sterować.
Wydaje mi się, że od
zawsze miałam uległą naturę. Praktycznie zawsze ulegałam. Jednak kiedyś
uległość była dla mnie po prostu pewnym brakiem walki o swoje. Była czymś z
czym próbowałam walczyć.
Potem, kiedy owa uległość
nabrała innego podłoża wydawała się bardzo antyfeministyczna. Jednak pociągała
z wielka siłą. Pokazywała pewna część, którą chciałam odkryć.
Następnie ta sama
uległość zaczęła tak jakby uderzać drzwiami i oknami. Była swoista potrzeba
odpuszczenia po całym dniu. Kiedy natłok pewnej odpowiedzialności robi się za
duży, bo było się bardzo silnym cały czas, trzymało się rękę na wodzy i ma się
ochotę w pewnej części dnia to po prostu puścić. Oddać to w jakimś sensie, żeby
ktoś inny to wziął. Nie całkowicie oczywiście. Ale po prostu wyzbyć się tego i
zostać tylko z myślą, że teraz ktoś inny kieruje i steruje tym wszystkim.
Wykonywać to co ktoś każe. Wyrzucić to, że to ja muszę rządzić. Że to ja muszę
zawsze być na górze. I pozwolić komuś zdecydować. Wtedy powstaje pewna
harmonia.
Wydaje się, że to prosta
rzecz tak po prostu dać komuś na kontrole. Mimo, że się tego chce, nie jest to
proste, wymaga pewnego zaufania do drugiej osoby.
Uległość w takiej
relacji to nie tylko moim zdaniem uległość „w łóżku”. To coś więcej, coś co
wychodzi poza te standardowe ramy. Bo Pan nie kontroluje tylko tego aspektu
seksualnego.I co najważniejsze chyba, ta owa uległość nie powoduje też pełnej
zależności jednej osoby od drugiej. Istnieje autonomia. Bo zawsze można powiedzieć
dość.
Co się zmieniło? Wydaje
mi się, że od tamtego momentu wiele. Na początku było w pewnym sensie trudno.
Mimo, że doskonale wiedziałam jak takie relacje wyglądają, co jest oczekiwane,
jakie mogą być mniej więcej zasady. Każdy z nas w swoim życiu postępuje zgodnie
z pewnymi standardami. Istnieje i prawo i moralność. Mimo to było ciężko nagle
mieć reguły, które trzeba przestrzegać, zakazy, do których trzeba się stosować,
które są przede wszystkim trochę bardziej kontrowersyjne od tych powszechnie znanych.
Wszystko ewoluowało poprzez te zasady i w sumie ich łamanie co głównie
powodowało niezadowolenie Pana, kary, polecenia, zadania, rozkazy. Jednak po
każdej karze była od początku czysta karta. Najważniejsza kwestia było to, aby
nie robić tego ponownie. I nad tym muszę cały czas niestety pracować.
Komentarze
Prześlij komentarz