Wax play

 Nadmiar pracy spowodował, że kolejny post na blogu przekładałam parę razy na dalszy plan. W końcu znalazłam moment, żeby do niego usiąść na spokojnie ... i oto jest! Pigułka informacji odnośnie zabaw z woskiem. 😁

Wax play związane jest z zabawą temperaturą. Polega na polewaniu ciała, jego fragmentów gorącym woskiem. Czy jest przyjemne? TAK!

Nasze ciało pokryte jest komórkami keratynocytów. Oprócz nich mamy termoreceptory, które odpowiadają za odczuwanie temperatury. Te same receptory sprawiają, że odczuwamy ból. Dalej komórki przekazują te informacje do rdzenia kręgowego. Komórek, które odczuwają ciepło, a raczej gorąco w tym przypadku jest mniej niż tych odpowiadających za czucie zimna. 

Cała zabawa powoduje uwolnienie endorfin, adrenaliny i noradrenaliny. Można powiedzieć, że jest to rodzaj edgingu. 

Uczucie jest hmm dziwne... trochę bolesne, niespodziewane i czasami intensywne (zwłaszcza jak skóra jest już wrażliwa po wcześniejszych atrakcjach). Jednocześnie jest to strasznie przyjemne. Zawiera zawsze jakąś nutkę strachu. Pamiętam, że gdy pierwszy raz czekał na mnie wosk, denerwowałam się strasznie. Bałam się trochę tego gorąca, które miało na mnie kapać. Okazało się, że nie było czym się martwić. 



Kluczem jest chyba wysokość, na której zaczynamy polewać. Im wyżej zaczniemy, tym wosk będzie "chłodniejszy" przy kontakcie ze skórą. Odwrotnie rzecz ujmując im niżej, tym bardziej gorąco. 

Duże znaczenie ma też to, gdzie kierujemy wosk. Tu jest również parę ograniczeń, które trzeba mieć z tyłu głowy. Przede wszystkim nie lejemy wosku od ramion w górę! Według mnie najlepszym miejscem pod względem odczuwania są piersi, klatka piersiowa, pupa i uda. Wosk, który trafia w łechtaczkę, jest już hmm trochę głębszym doznaniem i jak najbardziej przyjemnym. Odczucie jest definitywnie bardziej bolesne niż w innych miejscach jednak tylko na początku przy pierwszym kontakcie. 




Istotną kwestią jest hmm co tu dużo mówić ..wosk... a właściwie świeczki. Trzeba wybrać odpowiednie. Najlepsze są z wosku sojowego - topią się w temperaturze 54 °C. Kolejne to świeczki parafinowe - 57 °C. 

Nie używamy świeczek zapachowych  i z wosku pszczelego! Wosk ten topi się w wyższej temperaturze i mimo masochistycznych myśli :P lepiej go nie używać. Świeczki, które zostały hmm "farbowane" (nie wiem jak to nazwać) mogą również mieć wyższą temperaturę topnienia. Oczywiście na samym początku warto zrobić próbę, taką nazwijmy to alergiczną.  Możemy być uczuleni na jakiś rodzaj wosku zwłaszcza przy świeczkach zapachowych. Dodatkowo przy takiej zabawie lepiej mieć na wszelki wypadek apteczkę przy sobie. 



Komentarze