23 minuty

 Spóźniłam się...

Wraz z nowym rokiem postanowiłam zapytać się Mojego Pana czy będę mogła trochę później zdejmować moją obroże rano. Chciałam móc ponosić ją chociaż godzinę czy dwie dłużej. Pan zgodził się na 8:00. Jednak Mój Pan nie byłby chyba sobą gdyby nie dodał małego "ale". Każde spóźnienie oznaczało utratę prawa do noszenia obroży na 3 dni.... a właściwie na 3 noce. Niestety Pan w tej kwestii był nieugięty ku mojemu niezadowoleniu. 

Środa zaczęła się bardzo leniwie, mimo że miałam trochę pracy do zrobienia to jakoś to wszystko odkładałam tego dnia. Wstałam, a raczej obudziłam się około 7. Nie ma co dużo mówić... z tego porannego lenistwa pochłonął mnie Internet. 😆 Oczywiście godziny nie monitorowałam. Kiedy więc w końcu zrobiłam się potwornie głodna i poszłam do kuchni  okazało się, że jest 8:23. 

Byłam na siebie zła, bo przecież mogłam sobie choćby budzik nastawić na 7:59.  Wiedziałam, że już wieczorem jej nie założę. Przyznałam się, mimo że pojawiła się myśl w głowie by tego nie robić. Bo oczywiście nie chce spać bez niej. Ale jednocześnie byłoby to wielkie złamanie zasad i okazanie braku szacunku dla Pana. Pomyślałam sobie, że przecież to tylko/aż trzy noce, przecież spałam bez obroży u rodziców. Chociaż tam nie miałam jej fizycznie ze sobą, a u siebie mam ją na wyciągnięcie ręki. 

Noc była ciężka. Dziwne to było uczucie, bo mimo zmęczenia nie mogłam zasnąć. Kręciłam się i nawet złapałam się na tym, ze moje ręce wędrowały na szyje. Mam nadzieję, że chociaż ta dzisiejsza noc będzie odrobinę lepsza i, ze więcej się nie spóźnię. ;)

Komentarze